Dlaczego?
Na książkę narobiła mi ochoty Ciocia Ebi. (Oczekujcie jej vlogowej recenzji w najbliższym Czytającym Czwartku). Przeczytałam w 2 dni :).
O czym?
Eleonora to 16-latka z patologicznej rodziny. Jest ruda, pulchna, dziwnie się ubiera, nie stać jej na szampon do włosów ani nawet szczoteczkę do zębów i w nowej szkole od razu staje się pośmiewiskiem.
Park to syn Koreanki i amerykańskiego weterana wojennego. Też nie należy do popularnych dzieciaków i ostatniego, co mu trzeba, to problemy przez zadawanie się z nową dziwaczką.
Ale nie mielibyśmy ciekawej historii, gdyby mimo tych uprzedzeń z czasem nie narodziło się między nimi coś wyjątkowego :).
Moja opinia.
"Eleonora i Park", czy tego chcemy, czy nie, wrzuca nas brutalnie do świata nastoletniości. To nie tylko świat marzeń, wiary w ludzi i przyszłość, balu na zakończenie szkoły, pierwszej jazdy samochodem, pierwszych pocałunków, ale też problemów z rodzicami, kompleksów, szyderstw, traktowania śmiertelnie poważnie rzeczy, które za kilka lat wydają się nie mieć wielkiego znaczenia. "Eleonora i Park" jest przesycona tym klimatem i szczerze podziwiam autorkę, że mimo swoich 40 lat potrafiła tak przekonująco odtworzyć sposób myślenia i odczuwania nastolatków (ja nie mam 30, ale chyba bym nie potrafiła).
"Eleonora i Park" to też zabawna książka. Napisana w przyjemny, ironiczny sposób (zwłaszcza część Eleonory). I bez upiększania! Znajdziecie tu i brzydkie słowa, i mało subtelne aluzje do seksu, i różne inne odcienie nieładnej ludzkiej natury.
"Eleonora i Park" to opowieść chwilami melodramatyczna do bólu, ale czy nie taka jest pierwsza miłość? Wzięcie się za ręce to zapierające dech przeżycie, które wraca do nas w snach. Nie odzywanie się przez jeden dzień to koniec świata. Wszystko, co związane z zakochaniem jest wielkie i niepowtarzalne. Eleonora i Park oddają się temu uczuciu z pełnym zaangażowaniem i zrozumiałym lękiem.
Jeszcze kilka słów o samych bohaterach. Park to sympatyczny chłopak. Uroczy (dobrze, że nie przeszkadza mu to słowo) i odważny (co oczywiście nie znaczy, że w każdej sytuacji potrafi olewać opinię innych, bo to byłoby przekłamanie). Fajny nastolatek z krwi i kości. A Eleonora... Cóż, Eleonora to Eleonora :). Zakompleksiona, niedowierzająca, że ktoś może ją pokochać, chwilami odpychająca, wkurzająca się bez powodu, ale dobra, wzbudzająca współczucie dziewczyna.
Park i Eleonora stanowią fajną parę. A chociaż wspomniałam o melodramatyzmie, wszystko zawiera się w granicach samej nastoletniej miłości i absolutnie nie chodzi tu o tanie próby wyduszania łez czy westchnień na siłę.
Polecam Wam "Eleonorę i Parka" jako prawdziwy obraz nastoletniej miłości i wciągającą młodzieżową lekturę, realistyczną, nie uciekającą w ładne obrazki.
[Fragment do przeczytania na stronie wydawcy].
(Zastanawiam się, czy w ewentualnej ekranizacji twórcy odważą się na prawdziwą książkową Eleonorę - grubą, bladą, piegowatą, rozczochraną, w połatanych spodniach i wielkich, męskich koszulach. Czy nie pójdą na kompromis i nie wybiorą kogoś ładniejszego, żeby łatwiej oglądało się film wszystkim Tinom i Steve'om?).
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz