Źródło. |
Ekranizacja powieści Annie E. Proulx.
Nieporadny Quoyle (Kevin Spacey) zostaje sam z kilkuletnią córką i nie bardzo wie, co zrobić ze swoim życiem. W tym momencie pojawia się ciotka Agnis (Judi Dench), która jest w trakcie podróży do Nowej Funlandii, skąd pochodzi ich rodzina. Quoyle jedzie razem z nią w miejsce, gdzie kiedyś były jego korzenie, mając nadzieję, że może uda mu się tam zapuścić nowe.
Moja opinia.
Film zaczął się bardzo ciekawie. Najpierw szalony związek Quoyla z Petal (świetna Cate Blanchett, jeszcze jej nie widziałam w takiej roli :)), potem nieziemski klimat Nowej Funlandii! Nie wiem, jak Wam, ale mnie te zimne, surowe wybrzeża kojarzą się zawsze z surrealistycznym snem (podobnie arktyczne miasto w serialu "Fortitude", który serdecznie polecam). Zresztą w filmie znajdziemy i sny, i nieco surrealizmu.
Źródło. |
Niespieszna akcja, ale wciągająca fabuła. To, jak Quoyle poradzi sobie jako dziennikarz w lokalnej gazecie i czy przezwycięży swój strach przed wodą, interesowało mnie o wiele bardziej, niż większość wątków w ostatnio oglądanych filmów. Zresztą fabuła oryginalna, bohaterowie ciekawi, a samo miasteczko - wow! Przeciągane przez lód domy, legendy o piratach, rodzinne sekrety i konflikty, pogoda, która może przyprawić o depresję, woda, która karmi rybaków i odbiera im życie.
Źródło. |
Ale "Kroniki portowe" to i tak pozycja jak najbardziej warta uwagi. Zapada w pamięć. Polecam :).
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz