Mimo swojego zawodu nie uważam się za jakiegoś medycznego oszołoma i nie pałam szczególną sympatią do filmów/książek z tej dziedziny. Ale "Stulecie chirurgów" to książka wyjątkowa!
Nawet, jeśli macie w nosie dzieje medycyny, nie obchodzi Was, że kiedyś zapalenie wyrostka oznaczało śmierć, a ludzi znieczulało się wsadzając im nikotynę w tyłek (chociaż nie pamiętam, czy wspomniano o tym akurat w tej książce :-p), nie wierzę, że "Stulecie chirurgów" może Was znudzić.
[A jeśli nie macie pomysłu na prezent, szczególnie polecam tę książkę (w dodatku ładne polskie wydanie)].
W największym skrócie książkę opisuje jej tytuł. Niemiecki dziennikarz Jurgen Thorwald, na podstawie wspomnień swojego dziadka, opisuje przełomowe zmiany, jakie dokonały się w dziedzinie chirurgii na przestrzeni końca XVIII i XiX wieku. Zapewniam Was, że książkę mimo "oparcia na faktach" czyta się z zapartym tchem.
Wyobraźcie sobie mroźny, zimowy dzień i lekarza, który żeby uratować matkę licznych dzieci decyduje się przełamać tabu ii "na żywo" otworzyć jej brzuch. W tym samym czasie ziomki z jego miasta już wieszają na drzewie sznur, żeby go powiesić (but no pressure :-p).
Albo dentystę, do którego dociera, że eter, używany jako środek umilający imprezy, można zastosować do znieczulania pacjentów, którym dotychczas robiło się wszystko "na żywca". (SPOILER: Biedny doktor nie wie jeszcze, że ten pomysł zniszczy mu życie).
Język powieści na wysokim poziomie, aż miło czytać. A jeśli ktoś lubi klimat XVIII/XIX w., będzie tym bardziej zadowolony (ja lubię i całą duszą byłam z bohaterskimi lekarzami-odkrywcami w tym czasie pełnym trudów, ale i wielkich możliwości!).
Polecam Wam gorąco "Stulecie chirurgów" niezależnie od Waszych zainteresowań i literackich preferencji. Są książki, które wykraczają poza swoją dziedzinę i są po prostu dobre. To właśnie jedna z nich :).
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz