Bo dziś propozycja dla wszystkich młodych wiekiem lub duchem pań, które lubią czasem sięgnąć po literaturę młodzieżową :). "Dotyk Julii" Mafi Tahereh - fantastyczny, chwilami mroczny romans.
Żeby nie było spoilerów, wspomnę o fabule tylko pierwszej części.
O CZYM?
Antyutopijna przyszłość (jakżeby inaczej?).
Julia ma 17 lat. Jej dotyk sprawia innym ludziom ból. Od dziecka bano się jej i traktowano jak odmieńca. Wreszcie wydarzyła się tragedia i Julia została odizolowana w szpitalu psychiatrycznym, który przypomina zapomniane przez świat więzienie. Ale pewnego dnia do jej izolatki zostaje przydzielony drugi pacjent - Adam.
MOJA OPINIA
Zaznaczam od razu, że to romansidło dla młodzieży. Ale jako takie bardzo mi się podobało. Wprawdzie jest napisane w straszliwie melodramatyczny sposób, z pełną powagą, płaczącymi bohaterami itp. I mój znienawidzony trik - wrażliwość wrednego typa została pokazana przez to, że bawi się z psem! OMG, mam dość tych szczeniaczków, którym sku***syny oddają w filmach swój parasol, żeby pokazać, że dobro czai się w ich mrocznych sercach... Ale książka i tak mocno wciąga. (Pewnie po tym akapicie nie myślicie za dobrze o moim literackim guście :D).
Mafi Tahereh. |
Najważniejsza rzecz: jeśli chodzi o romans, jest jak należy!
Mamy trójkąt miłosny: Julia - skrzywiona, samotna dziewczyna. Adam - chłopak, który jest miły i dzielny, ale nie mówi jej wszystkiego. Warner - syn dowódcy armii, sam również wojskowy, wydaje się brutalnym psychopatą.
Problem w tym, że mimo słabości do Julii, Adama przeraża jej moc. A Warnera właśnie ta moc pociąga najbardziej.
Dodam jeszcze, że w kolejnych częściach wydarzyło się coś, co mnie zaskoczyło, jeśli chodzi o naszą trójkę. I te zmiany, których nie bała się autorka, są dużym plusem historii.
To nie jest literatura najwyższych lotów, ale przyznaję się bez bicia, pochłonęłam ją momentalnie. "Dotyk Julii" i kolejne części ("Sekret Julii", "Dar Julii") są napisane w jakiś sprytny sposób, który daje czytelniczce dokładnie to, czego romantyczna dziewczyńska dusza potrzebuje ;). (Nie lubię określenia "guilty pleasure" w odniesieniu do literatury czy filmu, ale tutaj chyba pasuje).
Dziewczyny, polecam! I czekam na Wasze opinie:).
PS. Nie macie wrażenia, że historia miłosna w kinie/książce często traci swoją moc z chwilą pierwszego seksu, gdy wszystkie karty są już odkryte i nasza wyobraźnia nie ma okazji już nic sobie dopowiadać? Dlatego filmowa "Duma i uprzedzenie" z 2005 skończyła się w idealnym momencie.
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz