[Zachęcam Was też do głosowania w ankiecie po prawej: Która bohaterka najlepiej sprawdziłaby się jako królowa na Żelaznym Tronie?]
Mówiąc o serialach trudno nie wspomnieć o tym, który w ostatnich latach wywołał największy szał i zwiększył znacznie liczbę wielbicieli filmów fantasy. Wiele osób kojarzy fantasy z mało poważnymi baśniami, ale "Gra o tron" to nie bajka, ale skomplikowana, wielowątkowa historia, pełna politycznych intryg i wartkiej akcji. Nie brakuje tutaj kobiet, które wzbudzają wielkie emocje. Zerknijmy na te najważniejsze.
BĘDĄ SPOILERY!
CERSEI LANNISTER (LENA HEADEY)
Cersei i jej bitch face. Najwredniejsza kobieta w serialu, której nie rusza mordowanie kogo popadnie, wyrzucanie dzieci przez okno, o kazirodztwie nie wspominając. Cersei uważa, że każdy człowiek na świecie powinien uginać się do jej woli, co nie świadczy o wielkiej inteligencji i niestety przekłada się na to, że nie jest tak dobrą manipulatorką, jak uważa. Nieposłuszna, nielicząca się z nikim egoistka, a jednocześnie lojalna i opiekuńcza matka. Szczerze potrafi kochać wyłącznie swoje dzieci. Co do Jaime'iego, jego również bez wahania wykorzystuje do własnych celów.W serialu mieliśmy budzącą wiele kontrowersji scenę niemal gwałtu obok zwłok Joffreya. Przy całej nieprzyjemności tej sceny cieszyłam się, że Jaime wreszcie postawił się siostrze. W książce niestety tak nie było, Cersei sama chętnie oddała się bratu, nie było tam gwałtu ani zwłok syna tuż obok. Ale wiadomo, że HBO lubi szokować, tak jak lubi mnożyć ilość homoseksualnych bohaterów w swoich produkcjach.
W każdym razie, Cersei sądzi w swej arogancji, że jest nietykalna. Najnowszy sezon pokaże, co w tej kwestii ma do powiedzenia G.R.R.Martin ;-p. Sama jestem ciekawa, jak to wyjdzie na ekranie.
MARGAERY TYRELL (NATALIE DORMER)
Margaery to fajna bohaterka. Sympatyczna, urocza, ładna. Przedstawicielka rodziny, który wydaje się najbardziej zbliżona do normalności (pomijając mordercze intrygi) - są zgrani, mogą na siebie liczyć i nie próbują się nawzajem wytruć czy skazać na karę śmierci :-p. Margaery to również manipulantka, ale robi to z tak miłym uśmiechem, że trudno się na nią gniewać. Cersei, fanka własnego wyimaginowanego sprytu, nie docenia jej jako przeciwniczki, ale zapomina, że za Margaery stoją mądrość i wpływy całej jej rodziny.Zobaczcie w nowym sezonie, jak rozwinie się pojedynek dwóch królowych przy Żelaznym Tronie.
OLENNA REDWYNE (DIANA RIGG)
Babka Margery, mózg rodziny Tyrellów. Choć jest postacią poboczną, zasługuje moim zdaniem na wspomnienie choćby dlatego, że jako jedna z niewielu nie drży przed rodziną Lannisterów. Jest poza tym kopalnią mądrości, spokoju i wyluzowania. To taka babcia, o której można pogadać ze wszystkim, łącznie z tym, jak wygląda łóżkowa strona małżeństwa ;). Niepozorna z wyglądu, ale groźny przeciwnik.
BRIENNE Z TARTHU (GWENDOLINE CHRISTIE)
Brienne jest super, a jej relacje z Jaime'm to jedna z najlepszych rzeczy ostatniego sezonu. Brienne to rycerz - honorowa do bólu, oddana swoim przyjaciołom, święcie wierząca w siłę danego komuś słowa. Jest mało kobiecą kobietą, która próbuje dorównać mężczyznom na ich niepodzielnym polu, przez co nie pasuje ani do świata żadnej z płci, w obu słyszy głównie drwiny. W życiu prywatnym jest nieszczęśliwa, najpierw zakochana w Renly'm (który wg HBO był gejem), którego nie zdołała ocalić, potem w jej życiu pojawił się Jaime, z którym mogła być blisko jedynie podczas wspólnej podróży.
To bardzo ciekawa, tragiczna, silna postać i cieszę się, że właśnie z jej ręki zginął serialowy Ogar (w książce było inaczej i gdyby twórcy trzymali się sagi, nie zobaczylibyśmy jednego z najlepszych pojedynków serialu!).
Wrzucam jeszcze jedno zdjęcie, żebyście zobaczyli, jaką ładną w gruncie rzeczy kobietą jest Gwendoline Christie :). |
SHAE (SIBEL KEKILLI, którą polecam zobaczyć w "Głową w mur")
Mam taki problem z Shae, że w książce była materialistyczną, głupiutką i pustą laleczką, a w serialu stworzono interesującą, inteligentną dziewczynę z jajem, która przekonała mnie, że faktycznie zależy jej na Tyrionie (nie wierzyłam, że była w nim zakochana, ale wierzyłam, że chce z nim być). Podobały mi się też jej relacje z Sansą. Sansa wyglądała przy Shae na jeszcze bardziej naiwną, a jednak Shae mimo konfliktu interesów litowała się nad nią i nawet w pewien sposób opiekowała. Dlatego książkowa zdrada mnie nie zaskoczyła, ale serialową zdradą Shae mnie zasmuciła. I chociaż wiedziałam, jak skończy się jej wątek, polubiłam ją i żałuję, że już jej nie zobaczymy.
CATELYN STARK (MICHELLE FAIRLEY)
Mój problem z Catelyn jest taki, że jakoś za nią nie przepadam ;-p. Jest odpychającą i niedostępną kobietą. Rozumiem, Północ, wieczne winter is coming, małżeństwo z drętwym Nedem zamiast z jego bratem, w którym była zakochana musiały ją zahartować, ale jakoś nie potrafię w sobie wzbudzić sympatii do Catelyn. Trzeba jednak zaznaczyć, że jest lojalną żoną i matką, która dosłownie dałaby się pokroić w obronie dzieci. To również kobieta, którą spotyka nieszczęście za nieszczęściem. Najpierw jest świadkiem kalectwa syna i zamachu na jego życie, potem musi bezradnie patrzeć na egzekucję męża, następnie rozstać się z większością rodziny, wreszcie uczestniczyć w Krwawych Godach. Mimo tych tragedii jest twardzielką, na którą rodzina może w każdym momencie liczyć.
I nie myślcie, że usłyszeliście już jej ostatnie słowo.
SANSA STARK (SOPHIE TURNER)
Ech, Sansa, najbardziej mdła przedstawicielka rodziny Starków (gdyby Jon Snow, którego nie trawię, był Starkiem, on zdobyłby tytuł najbardziej irytującego Starka, a tak zostaje nim Sansa). Rozpieszczona, podobno śliczna, idealna dama, sztywna i tchórzliwie przestrzegająca zasad. Ale też zastraszana, torturowana psychicznie dziewczyna, która znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Pod koniec IV sezonu Sana pokazała wreszcie pazurki, biorąc stronę Littlefingera.
Jestem bardzo ciekawa, co dalej zaplanowali twórcy, bo o ile dobrze pamiętam, w książce nie było takiej "dark Sansy".
MELISANDRE (CARICE VAN HOUTEN)
Czerwona Kapłanka, który służy przerażającemu bogu i twierdzi, że potrafi dojrzeć w płomieniach przyszłość. Jest całkowicie oddana swojej religii, jest także osobą, która ma największy wpływ na Stannisa Baratheona, a te dwie rzeczy czynią ją bardzo wpływową osobą i groźną przeciwniczką. Szanuję Melisadre za to, że jest jedną z niewielu osób w tej historii, która faktycznie nie dba o własne dobro, ale o większą sprawę (nieważne, że tą sprawą jest m.in. spalenie wszystkich heretyków ;-p). I za to, że nie jest mściwa, lecz jest profesjonalistką w tym, co robi i osobą potrafiącą myśleć przyszłościowo. Nie rozpraszają jej aktualne waśnie czy pokusa własnych korzyści. Za jej namową Stannis przerywa własną wojnę i pomaga Nocnej Straży opanować groźną sytuację na Murze, a jak wiemy, wszyscy pozostali wypięli się na Wrony i ich problemy.
Kibicuję jej i jestem bardzo ciekawa jej następnych osiągnięć.
MEERA REED (ELLIE KENDRICK)
Meera to postać poboczna, ale żeby nie było, że wszystkich nie lubię, ją akurat lubię :). Bo wyobraźcie sobie - mieszkacie sobie spokojnie na jakichś bagnach, a nagle brat ma wizję, że powinniście iść we dwójkę gdzieś, gdzie trwa wojenna zawierucha i pomóc dzieciakowi Starków PRZEBYĆ MUR (brrr), bo cośtam cośtam, to Wasz moralny obowiązek, blabla. W dodatku Wasz brat poświęca życie dla tej misji! (O czym oczywiście Meery nie uprzedził). Meera robi to, co do niej należy - opuszcza dom, odnajduje Starka, wypełnia prośbę Jojena. Walczy z potworami, opiekuje się chorym, słabym bratem i kalekim Starkiem. Jestem pełna podziwu dla jej siły i odwagi, i szczerze współczuję utraty brata.
YGRITTE (ROSE LESLIE)
Pocałowana przez ogień Ygritte i jej słynne, jakże trafne: "You know nothing, Jon Snow". Ygritte dożyła dorosłości za Murem, więc to jasne, że jest twardzielką, która nie waha się zabić, żeby przeżyć. To postać fajnie łącząca konieczną dla Dzikiej brutalność z wrażliwością zakochanej po raz pierwszy dziewczyny. Bohaterka, której trudno nie lubić.
I historia miłosna trochę rodem jak z "Romea i Julii" - czy miłość jest w stanie pogodzić zwaśnione od wieków klany żyjących w celibacie Nocnych Strażników i ich wrogów, morderczych Dzikich? :-p
Jak wiemy, nie zdołała.
DAENERYS TARGARYEN (EMILIA CLARKE)
Zrodzona z Burzy kobieta jednej niezadowolonej miny. Poznaliśmy ją jako niewinną, podporządkowaną bratu dziewczynę, która została przehandlowana dzikusom, ostatnio pożegnaliśmy jako dumną królową wyzwolonych niewolników. Danerys gdzieś po drodze zgubiła wszystkie cechy, które mogły wzbudzać sympatię i przypomina mi trochę Cersei - obie uważają się za władczynie, którym każdym ma obowiązek się podporządkować (choć Daenerys jako Khalesii i Matka Smoków ma oczywiście do tego większe prawo, ale i większą manię wyższości).
Osiągnęła bardzo wiele, bardzo wiele przetrwała i właściwie nie mając nic, prócz swego pochodzenia, stanęła na czele armii i już zdążyła przejść do legendy. Może nie zdołałaby tego osiągnąć, gdyby nie była oschłą i zarozumiałą jędzą, ale i tak mnie wnerwia :-p.
Bardziej, niż na nowy sezon, czekam tutaj na nowy tom sagi. G.R.R., pospiesz się!
ARYA STARK (MAISIE WILLIAMS)
Na koniec zostawiłam sobie największego badassa wśród naszych dziewczyn. Genialna kreacja Maisie Williams (jak to jest, że Ciri w Wiedźminie grała jak robot, a dzieciaki w zagranicznych produkcjach wymiatają?) i bohaterka, która ma chyba największą rzeszę fanów. Zobaczyliśmy Aryę po raz pierwszy jako małą, wesołą chłopczycę w Winterfell, która zamiast wyszywać wolała biegać z łukiem. Od samego początku wzbudza sympatię, bo jest dzielną i wyszczekaną buntowniczką, która nie godzi się na panującą dookoła sprawiedliwość. W książce łączyła ją szczególna więź z Jonem Snow, w filmie Snow jaki jest każdy widzi :-p.
Aryę spotyka mnóstwo nieszczęść. Traci w strasznych okolicznościach niemal całą rodzinę. Nie ma opiekunów, musi sama walczyć o przetrwanie. To wszystko czyni ją silną, niebezpieczną i nieczułą.
Arya zapewniła nam także jedne z najlepszych wątków w całym serialu (służba u Tywina Lannistera, podróż z Ogarem).
Zastanawiałam się często, jak wyglądałoby spotkanie Aryi z kimś z jej bliskich po tym czasie, po jej przemianie. Na przykład z Sansą, która przez cały ten czas tylko jęczała i czekała, aż ktoś ją uratuje. Gdyby Arya miała Joffreya na wyciągnięcie ręki jak Sansa, nie musiałby czekać z zakończeniem żywota do swojego ślubu :-p.
Czeka nas teraz Wolne Miasto Bravos i kolejny etap w metamorfozie małej ulubienicy Neda. Oby jak najwięcej Aryi w nowym sezonie!
A której pani Wy kibicujecie?
Przypominam, że cykl KOBIETY W SERIALACH to część Wyzwania na Dzień Kobiet Kina Domowego i Women in Cinema.
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz