O czym?
Slumdog jest twórcą robotów policyjnych: Łowców, dzięki którym opanowano przestępczość w Johannesburgu. Ale marzy o czymś więcej - prawdziwej sztucznej inteligencji. Gdy jeden z Łowców zostaje przeznaczony do zniszczenia, Slumdog wykrada go i testuje swój nowy projekt. Ale wtedy Łowca zostaje wykradziony jemu przez trójkę barwnych przestępców. I wtedy zaczyna się jazda :D.
(Żeby nie było łatwo, jest jeszcze Hugh Jackman, napakowany dupek, który cholernie zazdrości Slumdogowi sukcesu i marzy, żeby jego wielki, brzydki robot też został kupiony przez policję :-p).
Moja opinia.
Bardzo przyjemnie oglądąło mi się "Chappiego" :). Może oprócz scen z Sigourney Weaver i Hugh Jackmanem, które były zwyczajnie nudne. Ale za to Ninja i Yo-Landi, członkowie zespołu Die Antwoord, którzy tutaj grają przestępców, spisali się świetnie jako aktorzy, a tego się nie spodziewałam (przypomnijmy sobie chociaż rapera Commona w "Hell on Wheels"....). Ich postacie tworzyły ciekawe połączenie brutalności bandziorów z prostolinijnością i luzactwem. Wzbudzali sympatię, a Yo-Landi i Ninja wyglądali na ekranie na naprawdę zgraną parę. Chappie trafił do nietypowej, ale z pewnością nie nudnej czy pozbawionej miłości rodziny.
Sam Chappie bardzo fajny (zagrał go Sharlto Copley, znany z poprzednich filmów Blokampa) - robot z wymienionym na wstępie "uchem", żebyśmy od razu odróżniali go od reszty jednakowych Łowców. Poznajemy go w chwili jego "narodzin", obserwowanie jego szybkiego dorastania zapewnia wiele elementów humorystycznych, a jego dobroć i wrażliwość jest większa, niż u większości ludzkich bohaterów. Dużym wyzwaniem było, żeby z robota bez mimiki stworzyć kogoś, kto okazuje i wzbudza tak wiele emocji.
Slumdog spoko. Jackman i Weaver bez szału, ale jacyś antagoniści musieli być. O wiele ciekawszy od nich był Hippo, odważny świr, rządzący na dzielni!
Poza tym ekstra efekty specjalne, ale to wiadomo :). I ten akcent RPA!
Finał (spoilery):
Kubę końcówka rozczarowała - jego zdaniem za łatwo im poszło to przenoszenie świadomości i nie pasowało mu, że hełm neuronowy działał w przypadku robota.
Mnie się zakończenie podobało - fajnie, że Chappie zwiał i musiał się ukrywać, a nie został uznany za jakiś nowy cud miasta jak Spiderman czy inne takie osobliwości. Zresztą lubię happy-endy, niech wszyscy fajni przeżyją :).
Podsumowując, polecam Wam serdecznie film "Chappie". Pełno tu akcji i wzruszeń, na pewno się nie wynudzicie. Dla mnie "Chappie" to film przede wszystkim o tworzeniu więzi, przyjaźni i rodzinie, a sztuczna inteligencja i roboty uatrakcyjniają wizualny odbiór, ale mają drugorzędne znaczenie (w odróżnieniu od wspominanej ostatnio "Ex Machiny").
Kawał porządnej roboty. Dzięki, Neill Blomkamp i spółka!
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz