- Dlaczego chcesz umrzeć? (…)
Źródło.
- Podoba ci się mój nos? Dotknij go. Mój brat mi go złamał, bo widział jak trzymam kogoś za rękę.
A teraz dotknij moich piersi. Widziałeś kiedyś takie gorące cycki?
Ja chcę żyć Cahit. Chcę żyć, chcę tańczyć, chcę się pieprzyć, nie tylko z facetami, rozumiesz?
Dlaczego?
Dziś propozycja niemiecko-turecka. O filmie usłyszałam po raz pierwszy na fejsbukowej stronie Filmów, Które Ryją Banie Zbyt Mocno. Chciałam zobaczyć Shae z "Gry o tron" w innej roli i poznałam wstrząsający film o dwójce niedostosowanych do zasad społecznych osób. Kojarzycie spelunowe piosenki, jak "Celina" Staszewskiego
czy "Apaszem Stasiek był", wykonywana przez Grzesiuka? O miłości,
zazdrości, piciu, kosie w brzuch? Dla mnie "Głową w mur" jest jak właśnie taka
piosenka.
O czym?
Cahit (Birol Unel) to
czterdziestoletni, włóczący się po barach samotny mężczyzna, który pewnego
wieczoru próbuje popełnić samobójstwo, wjeżdżając samochodem w mur. Trafia do
szpitala psychiatrycznego, gdzie spotyka Sibel(Sibel Kekilli), młodą, śliczną dziewczynę o
uwodzicielskim spojrzeniu, która także ma za sobą próbę samobójczą. Sibel podbiega do niego i w szpitalnym korytarzu pyta: „Jesteś Turkiem? Ożenisz się
ze mną?” Cahit uważa to za szalony pomysł. Ale wreszcie zgadza się pomóc Sibel,
dla której to jedyny sposób, by uwolnić się spod władzy konserwatywnej
tureckiej rodziny.
Moja opinia.
Film poruszył mnie i
zdołował, i uważam, że cechą dobrego kina jest właśnie to, że potrafi oddziaływać
na widza tak dosadnie.
Sibel to dziewczyna wychowana
przez surowego ojca, zastraszana przez brata, która chce korzystać z życia, nie
tylko z jego grzecznych, powszechnie uznawanych aspektów. Jest uparta do tego
stopnia, że rozwali butelkę i rozetnie szkłem przedramię, by rozmówca wziął ją
na poważnie. A przy tym jest sympatyczna i wytrwała. Stara się odwdzięczyć
Cahitowi za jego przysługę. Poświęca oszczędności na odnowienie jego
mieszkania, sprząta, gotuje, próbuje walczyć z jego ponurością. SPOILER! W drugiej połowie filmu
przekonujemy się jednak, że nie nadaje się zupełnie do odpowiedzialnego,
statecznego życia, nie jest dość systematyczna i zaangażowana, by utrzymać pracę
i stacza się coraz bardziej, w pewnym stopniu na własne życzenie.
Cahit to bardzo trudny we
współżyciu człowiek. Opryskliwy, małomówny, wybuchowy. W dzień ślubu wyrzuca
Sibel z domu i wydaje się, że zupełnie nie docenia jej cierpliwych prób
poprawienia ich warunków bytu. Wieczory spędza, upijając się w barze i zwodząc znajomą,
która jest w nim zakochana. Z czasem, chociaż próbuje nie dać tego po sobie
poznać, coraz bardziej przywiązuje się do Sibel. A to problem, bo zgodnie z pierwotną
umową, jego żona ma swobodę w umawianiu się z mężczyznami i nie ukrywa przed
Cahitem swoich romansów.
Film ma klimat,
naznaczony alkoholem, narkotykami, nocnym życiem i samotnością. Oboje główni
bohaterowie są tak koszmarnie samotni, że człowiek naprawdę czuje się przybity,
oglądając ich historię. Starają się na swój sposób z tym walczyć, próbują
zrobić coś ze swoim życiem, ale jeden wieczór, jedna chwila, jedno
nieporozumienie sprawi, że stracą szansę na szczęście. Zobaczymy kilka
brutalnych scen, przerażą nas autodestrukcyjne zachowania dręczonej wyrzutami
sumienia Sibel, przybije to, jak potoczył się jej i Cahita los.
Źródło. |
„Głową w mur” to europejski film bez
upiększeń, pozbawiony nierealności nieskazitelnych hollywodzkich aktorów, tych wielkich
mieszkań, na które nie wiadomo w jaki sposób mogą pozwolić sobie bohaterowie,
cudownych zrządzeń losu. Autobus, którym jedzie Cahit przypomina nasze stare PKSy, na weselu facet z wąsami gra na keybordzie, a sala mogłaby być reklamą "wiejskiego bogactwa" z tymi udającymi złote ramami krzeseł, pokoje bohaterów przytłaczają małymi rozmiarami, a praca, którą wykonują to zwykłe, słabo płatne zajęcia. To straszące swoją brzydką realnością kino o prawdziwych,
posiadających wady ludziach, którzy marzą o miłości, ale ich historia,
przyzwyczajenia i słabości sprawiają, że bardzo trudno im się otworzyć na
drugiego człowieka i stworzyć prawdziwe, trwałe więzi. A gdy już je stworzą,
okazuje się, że powoduje to jedynie więcej cierpienia.
Nie chciałam nikogo
zniechęcić tą recenzją. Jak pisałam wcześniej, choć po seansie czułam się przybita,
świadczy to jedynie, że twórcy osiągnęli zamierzony efekt i stworzyli coś, co jest
w stanie do nas dotrzeć, odwołuje się do naszej wrażliwości i zapada w pamięć.
Byłam pod wrażeniem.
Polecam.
Dla kogo?
Dla tych, którzy szukają
w filmie głębszych emocji.
Dla osób, którzy cenią w
filmach brzydką prawdę o ludziach i o świecie.
Dla tych, którzy mają
ochotę trochę się zdołować ;-p.
Jeśli podobał Ci się artykuł i chcesz być na bieżąco z PatrzJakiFilm, zachęcam do polubienia mojej strony na FACEBOOKU :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz