wtorek, 11 listopada 2014

„Głową w mur” – „Gegen die Wand” (2004)

Źródło.
- Dlaczego chcesz umrzeć? (…)
- Podoba ci się mój nos? Dotknij go. Mój brat mi go złamał, bo widział jak trzymam kogoś za rękę.
A teraz dotknij moich piersi. Widziałeś kiedyś takie gorące cycki?
Ja chcę żyć Cahit. Chcę żyć, chcę tańczyć, chcę się pieprzyć, nie tylko z facetami, rozumiesz?
Dlaczego?
Dziś propozycja niemiecko-turecka. O filmie usłyszałam po raz pierwszy na fejsbukowej stronie Filmów, Które Ryją Banie Zbyt MocnoChciałam zobaczyć Shae z "Gry o tron" w innej roli i poznałam wstrząsający film o dwójce niedostosowanych do zasad społecznych osób. Kojarzycie spelunowe piosenki, jak "Celina" Staszewskiego czy "Apaszem Stasiek był", wykonywana przez Grzesiuka? O miłości, zazdrości, piciu, kosie w brzuch? Dla mnie "Głową w mur" jest jak właśnie taka piosenka. 

O czym?
Cahit (Birol Unel) to czterdziestoletni, włóczący się po barach samotny mężczyzna, który pewnego wieczoru próbuje popełnić samobójstwo, wjeżdżając samochodem w mur. Trafia do szpitala psychiatrycznego, gdzie spotyka Sibel(Sibel Kekilli), młodą, śliczną dziewczynę o uwodzicielskim spojrzeniu, która także ma za sobą próbę samobójczą. Sibel podbiega do niego i w szpitalnym korytarzu pyta: „Jesteś Turkiem? Ożenisz się ze mną?” Cahit uważa to za szalony pomysł. Ale wreszcie zgadza się pomóc Sibel, dla której to jedyny sposób, by uwolnić się spod władzy konserwatywnej tureckiej rodziny.  

Moja opinia.
Film poruszył mnie i zdołował, i uważam, że cechą dobrego kina jest właśnie to, że potrafi oddziaływać na widza tak dosadnie.

Sibel to dziewczyna wychowana przez surowego ojca, zastraszana przez brata, która chce korzystać z życia, nie tylko z jego grzecznych, powszechnie uznawanych aspektów. Jest uparta do tego stopnia, że rozwali butelkę i rozetnie szkłem przedramię, by rozmówca wziął ją na poważnie. A przy tym jest sympatyczna i wytrwała. Stara się odwdzięczyć Cahitowi za jego przysługę. Poświęca oszczędności na odnowienie jego mieszkania, sprząta, gotuje, próbuje walczyć z jego ponurością. SPOILER! W drugiej połowie filmu przekonujemy się jednak, że nie nadaje się zupełnie do odpowiedzialnego, statecznego życia, nie jest dość systematyczna i zaangażowana, by utrzymać pracę i stacza się coraz bardziej, w pewnym stopniu na własne życzenie.

Cahit to bardzo trudny we współżyciu człowiek. Opryskliwy, małomówny, wybuchowy. W dzień ślubu wyrzuca Sibel z domu i wydaje się, że zupełnie nie docenia jej cierpliwych prób poprawienia ich warunków bytu. Wieczory spędza, upijając się w barze i zwodząc znajomą, która jest w nim zakochana. Z czasem, chociaż próbuje nie dać tego po sobie poznać, coraz bardziej przywiązuje się do Sibel. A to problem, bo zgodnie z pierwotną umową, jego żona ma swobodę w umawianiu się z mężczyznami i nie ukrywa przed Cahitem swoich romansów.  

Film ma klimat, naznaczony alkoholem, narkotykami, nocnym życiem i samotnością. Oboje główni bohaterowie są tak koszmarnie samotni, że człowiek naprawdę czuje się przybity, oglądając ich historię. Starają się na swój sposób z tym walczyć, próbują zrobić coś ze swoim życiem, ale jeden wieczór, jedna chwila, jedno nieporozumienie sprawi, że stracą szansę na szczęście. Zobaczymy kilka brutalnych scen, przerażą nas autodestrukcyjne zachowania dręczonej wyrzutami sumienia Sibel, przybije to, jak potoczył się jej i Cahita los.


Źródło.
„Głową w mur” to europejski film bez upiększeń, pozbawiony nierealności nieskazitelnych hollywodzkich aktorów, tych wielkich mieszkań, na które nie wiadomo w jaki sposób mogą pozwolić sobie bohaterowie, cudownych zrządzeń losu. Autobus, którym jedzie Cahit przypomina nasze stare PKSy, na weselu facet z wąsami gra na keybordzie, a sala mogłaby być reklamą "wiejskiego bogactwa" z tymi udającymi złote ramami krzeseł, pokoje bohaterów przytłaczają małymi rozmiarami, a praca, którą wykonują to zwykłe, słabo płatne zajęcia. To straszące swoją brzydką realnością kino o prawdziwych, posiadających wady ludziach, którzy marzą o miłości, ale ich historia, przyzwyczajenia i słabości sprawiają, że bardzo trudno im się otworzyć na drugiego człowieka i stworzyć prawdziwe, trwałe więzi. A gdy już je stworzą, okazuje się, że powoduje to jedynie więcej cierpienia.

Nie chciałam nikogo zniechęcić tą recenzją. Jak pisałam wcześniej, choć po seansie czułam się przybita, świadczy to jedynie, że twórcy osiągnęli zamierzony efekt i stworzyli coś, co jest w stanie do nas dotrzeć, odwołuje się do naszej wrażliwości i zapada w pamięć.

Byłam pod wrażeniem. Polecam.

Dla kogo?
Dla tych, którzy szukają w filmie głębszych emocji.
Dla osób, którzy cenią w filmach brzydką prawdę o ludziach i o świecie.
Dla tych, którzy mają ochotę trochę się zdołować ;-p.



Jeśli podobał Ci się artykuł i chcesz być na bieżąco z PatrzJakiFilm, zachęcam do polubienia mojej strony na FACEBOOKU :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...