Teraz co Święta zjawiają się z jakąś grą i postanowiłam podzielić się z Wami swoimi wrażeniami.
(Jeśli interesujecie się planszówkami, zaglądajcie też do cioci ebi).
Jeden z graczy jest Mrocznym Władcą, a pozostali jego sługusami, którzy w strachu wracają do Władcy po niewykonaniu zadania. Słudzy muszą wytłumaczyć się, dlaczego zmaścili. W tym celu losują karty z przedmiotami/osobami/miejscami, których mogą używać jako wymówki
Np. karta "Zabójca" --> "Już miałem zdobyć dla ciebie ten kryształ, Mroczny Władco, ale zaatakował mnie podstępny zabójca, nasłany prawdopodobnie przez Miśka, który wcale nie jest twym wiernym sługą, ale zdrajcą!" itp. ;-p.
Sługusy mają też do dyspozycji karty, dzięki którym przerywają innym graczom albo przenoszą na nich konieczność wypowiedzi.
Za słabe wymówki/przynudzanie/niedostateczny szacunek, Władca karze srogim spojrzeniem. Trzecie spojrzenie = przegrywasz.
Np. karta "Zabójca" --> "Już miałem zdobyć dla ciebie ten kryształ, Mroczny Władco, ale zaatakował mnie podstępny zabójca, nasłany prawdopodobnie przez Miśka, który wcale nie jest twym wiernym sługą, ale zdrajcą!" itp. ;-p.
Sługusy mają też do dyspozycji karty, dzięki którym przerywają innym graczom albo przenoszą na nich konieczność wypowiedzi.
Za słabe wymówki/przynudzanie/niedostateczny szacunek, Władca karze srogim spojrzeniem. Trzecie spojrzenie = przegrywasz.
CZY FAJNE?
Fajne! Zasady są baaardzo proste, można grać w każdych warunkach (nawet parę drinków nie przeszkadza ;-p). Właściwie nie ma znaczenia, kto przegrywa, bo sama gra jest najlepszą zabawą. I wierzcie mi, jeśli wydaje Wam się, że trudno jest na poczekaniu wymyślać wymówki i dużo gadać, jak trafnie zauważyła moja kuzynka Kasia, trudności trwają jakieś 1,5 minuty :).
W naszym przypadku...

Nie spodziewałam się nawet, że będzie z tego tyle śmiechu :D.
Zresztą sytuacja bohaterów zmienia się w trakcie gry.Np. Mój brat jako Mroczny Władca wkurzał się, że nie sprowadziliśmy 4 ślicznotek do jego haremu. Nagle Kasia wylosowała ze stosu Psotne Sukkuby i już zdobyła przychylność Władcy! (Zresztą w ogóle miała rękę do losowania ślicznotek, nie mówiąc o łagodzenia gniewu Władcy złotem, a że Misiek ma do tych rzeczy słabość, wiadomo, kto na pewno nie przegrał.. ;-p.).
Za to ja, jako osoba od dzieciństwa przegrywająca z moim bratem we wszystkie możliwe gry, PRZEGRAŁAM NAWET BĘDĄC MROCZNYM WŁADCĄ. Wydawało się to niemożliwe, a jednak - moja rodzinka tak użyła swoich kart, że okazało się nagle, że jednak wypełnili zlecone im zadanie i wytrącili mi z rąk argumenty do ochrzanu.