Dlaczego?
Oscarowa rola Julianne Moore, więc chciałam zobaczyć, za jaką rolę Akademia Filmowa wreszcie doceniła aktorkę.
O czym?
Alice Howland (Julianne Moore, PS. pisałam ostatnio o "Kronikach portowych", gdzie też gra, polecam) to kobieta sukcesu, profesor lingwistyki na Uniwersytecie Columbia, szczęśliwa żona i matka trójki dzieci. Niedługo po 50. urodzinach zaczyna miewać problemy z pamięcią. Diagnoza okazuje się przerażająca.
Moja opinia.

- Kto zatrudnia Kristen Steward do "grania" w filmach?! Psuła swoją otwartą gębą (nie da się tego inaczej nazwać, bo to jej znak rozpoznawczy :/) każdą scenę ze swoim udziałem. I to ciągłe uciekanie wzrokiem i odgarnianie włosów, jakby nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić (albo było jej wstyd, że tak słabo gra). W scenach, gdzie K.S. występowała ze swoją filmową matką, Julianne Moore, przepaść między tymi aktorkami była porażająca. Kojarzycie filmiki z kręcenia "Władcy Pierścieni", gdy Christopher Lee gadał do kuli? Julianne Moore była tu Sarumanem - świetne zagrała, mimo tego, że naprzeciw miała obiekt prawie nieożywiony. Każde pojawienie się Kristen na ekranie i jej kiepska gra dystansowały mnie od historii, co wpływało niestety na odbiór całości.
- Polski tytuł! Książowy oryginał to "Motyl", film twórcy ochrzcili "Still Alice", więc co robią Polacy? Tworzą swój własny, jak zwykle rewelacyjny tytuł: "Motyl Still Alice". Hoho, damy trochę angielskiego, trochę polskiego, będzie szpan! Może za chwilę zmienią dawne tytuły na "Amerykańskie Beauty", "Dirty Taniec" itp...
- Nie lubię Aleca Baldwina :-p.
Teraz plusy:
- Wstrząsająca historia. Pewnie nie będzie to wielki spoiler, jeśli powiem, że chodzi o chorobę Alzheimera. Straszną chorobę, której rozwój jest bardzo dobrze przedstawiony w filmie, łącznie z poprawną merytorycznie, profesjonalną diagnostyką. Nie wierzę, że ktokolwiek mógł bez choćby odrobiny zastanowienia nad własnym życiem oglądać, co dzieje się z tą żywą, mądrą, odnoszącą sukcesy osobą pod wpływem choroby.
- Rola Julianne Moore. Nie wiem, czy najlepsza, jeśli chodzi o tegoroczne rywalki do Oscara. Ale nawet jeśli nie za "Still Alice", Oscar Julianne się należy, bo to bardzo dobra aktorka.
- Zakończenie w idealnym moim zdaniem momencie.
Podsumowując, jeśli macie ochotę na ładnie nakręcony melodramat i jesteście w stanie udawać przed sobą, że Kristen Stewart gra, możecie pokusić się o seans "
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).