wtorek, 3 marca 2015

"STILL ALICE" (2014) - pozbawiona wyrazu twarz Kristen Stewart i polskie tytuły WTF?


Dlaczego?
Oscarowa rola Julianne Moore, więc chciałam zobaczyć, za jaką rolę Akademia Filmowa wreszcie doceniła aktorkę.

O czym?
Alice Howland (Julianne Moore, PS. pisałam ostatnio o "Kronikach portowych", gdzie też gra, polecam) to kobieta sukcesu, profesor lingwistyki na Uniwersytecie Columbia, szczęśliwa żona i matka trójki dzieci. Niedługo po 50. urodzinach zaczyna miewać problemy z pamięcią. Diagnoza okazuje się przerażająca.

Moja opinia.

Najpierw minusy (tym razem musi być trochę hejtu :-p):
- Kto zatrudnia Kristen Steward do "grania" w filmach?! Psuła swoją otwartą gębą (nie da się tego inaczej nazwać, bo to jej znak rozpoznawczy :/) każdą scenę ze swoim udziałem. I to ciągłe uciekanie wzrokiem i odgarnianie włosów, jakby nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić (albo było jej wstyd, że tak słabo gra). W scenach, gdzie K.S. występowała ze swoją filmową matką, Julianne Moore, przepaść między tymi aktorkami była porażająca. Kojarzycie filmiki z kręcenia "Władcy Pierścieni", gdy Christopher Lee gadał do kuli? Julianne Moore była tu Sarumanem - świetne zagrała, mimo tego, że naprzeciw miała obiekt prawie nieożywiony. Każde pojawienie się Kristen na ekranie i jej kiepska gra dystansowały mnie od historii, co wpływało niestety na odbiór całości.

- Polski tytuł! Książowy oryginał to "Motyl", film twórcy ochrzcili "Still Alice", więc co robią Polacy? Tworzą swój własny, jak zwykle rewelacyjny tytuł: "Motyl Still Alice". Hoho, damy trochę angielskiego, trochę polskiego, będzie szpan! Może za chwilę zmienią dawne tytuły na "Amerykańskie Beauty", "Dirty Taniec" itp...

- Nie lubię Aleca Baldwina :-p.


Teraz plusy:
- Wstrząsająca historia. Pewnie nie będzie to wielki spoiler, jeśli powiem, że chodzi o chorobę Alzheimera. Straszną chorobę, której rozwój jest bardzo dobrze przedstawiony w filmie, łącznie z poprawną merytorycznie, profesjonalną diagnostyką. Nie wierzę, że ktokolwiek mógł bez choćby odrobiny zastanowienia nad własnym życiem oglądać, co dzieje się z tą żywą, mądrą, odnoszącą sukcesy osobą pod wpływem choroby.

- Rola Julianne Moore. Nie wiem, czy najlepsza, jeśli chodzi o tegoroczne rywalki do Oscara. Ale nawet jeśli nie za "Still Alice", Oscar Julianne się należy, bo to bardzo dobra aktorka.

- Zakończenie w idealnym moim zdaniem momencie.

Podsumowując, jeśli macie ochotę na ładnie nakręcony melodramat i jesteście w stanie udawać przed sobą, że Kristen Stewart gra, możecie pokusić się o seans "Motyl Still Alice". To może nie wybitny film, ale ukazany w nim obraz choroby daje do myślenia nad tym, co może za mało w życiu doceniamy. Sprawdźcie sami.



Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

6 komentarzy:

  1. Też nie lubię Baldwina (w sumie żadnego z nich), też uważam, że tytuł jest jednym z najbardziej debilnych w ostatnich latach i też uważam, że jest to wstrząsająca historia. Ale w tym wszystkim nawet Kristen Stewart mi nie przeszkadzała. Ba! Ostatnio dostała nawet Cezara za rolę w filmie "Sils Maria". Ciekawe, jak tam wyszła :P

    Pozdrawiam

    ^^
    http://sieniemovie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, chociaż jakoś nie wierzę, że nagle przybyło jej talentu. W "Still Alice" zastanawiałam się, czy jej gra na scenie miała w zamyśle reżysera, że Lydia jest kiepską czy uzdolnioną aktorką.
      I też w sumie nie lubię żadnego z Baldwinów :D. (Mój mąż jest przekonany, że wszystkich aktorów-Baldwinów jest tylko dwóch, a jest ich niestety więcej).
      Pozdrawiam :).

      Usuń
    2. Ale nie wiem czy widziałaś jej partnera ze słynnej sagi w australijskim filmie "The Rover". Jest dobry, nawet bardzo dobry, więc jak widać, nawet ze "Zmierzchu" można wyjść obronną ręką ;)

      Usuń
  2. Chyba wyjdę na wyjątkowo nieczułą ale film za zrobił na mnie większego wrażenia. Plus to Moore, która bezsprzecznie jest genialną aktorską i "granie melancholii" wychodzi jej jak nikomu innemu. Oskar bardziej za całokształt bo zdecydowanie grała w lepszych filmach. Sama w sobie historia poruszająca, jednak w kółko mam wrażenie, że widziałam już gdzieś ten rodzaj melodramatu.
    Może na mój obiór składa się fakt, że liczyłam na Oskara dla Rosamund Pike (Gone Girl - świetny świetny świetny), może dlatego, że z tego typu chorobą mam do czynienia prawie na co dzień. Ogólnie to dałabym taką mocną 6:).

    I na koniec dodam, że kariera aktorska Kristen Stewart powinna zakończyć się na Speak. Kto i w jakim celu ją zatrudnia? Jest tyle młodych, uzdolnionych aktorek. 100% się z Tobą zgadzam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że Rosamund Pike bardziej zasługiwała na Oscara. Ale z drugiej strony Julianne Moore ma za sobą tak wiele dobrym ról, a żadnego Oscara, dlatego ten wybór też mnie ucieszył. "Granie melancholii" - dobrze powiedziane :).

      Usuń
  3. "Kojarzycie filmiki z kręcenia "Władcy Pierścieni", gdy Christopher Lee gadał do kuli? Julianne Moore była tu Sarumanem - świetne zagrała, mimo tego, że naprzeciw miała obiekt prawie nieożywiony."

    Na ostro ;D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...