wtorek, 29 grudnia 2015

Czy iść z mężem na "GWIEZDNE WOJNY: PRZEBUDZENIE MOCY", gdy nie bardzo czuje się temat?

Nigdy nie byłam wielką fanką serii, nie widziałam nawet połowy poprzednich części. Ale mój mąż Jakub ciągle tylko: "Grają już Przebudzenie Mocy? Idziemy na Przebudzenie Mocy? Zaczęli już grać?". A że od czasu do czasu trzeba być dla męża miłym, gdy wreszcie grać zaczęli, zabrałam go do kina.

Docieramy na miejsce, puszczają trailery i pierwszy wielki strach: nowy Kapitan Ameryka Z POLSKIM DUBBINGIEM (nawet Iron Man jest wtedy sztywny jak kołek). Czy czasem, wybierając seans w ostatniej chwili, nie przyszliśmy bezwiednie na GW Z DUBBINGIEM?! 
Na szczęście okazało się, że tylko zwiastun tak skrzywdzili.

I jako osoba, która nigdy się GW nie jarała, z czystym sumieniem mówię Wam, jeśli ktoś z Waszych bliskich czuje temat i chce Was do kina zabrać: IDŹCIE. 

"GW: Przebudzenie Mocy" to porządnie wykonane kino przygodowe, z pościgami, strzelaninami, akcjami w stylu "udało się cudem w ostatniej chwili". To trochę jak powrót do dzieciństwa, gdy człowiek miał taką radochę z oglądania "Indiany Jonesa" (chociaż wtedy H. Ford nie był jeszcze tak mega stary, za to tak samo zawadiacko bohaterski). I chociaż fabuła jest bardzo prosta, co z tego, skoro można oglądać naparzające się kosmiczne statki, martwić o los Poe Damerona, zachwycać się BB8 i pośmiać się z nieporadności Finna?
Chyba z sentymentu do starych części, nowa serwuje nam powtórkę z wielu wcześniejszych wątków w stylu: "I'm your father!", cudowne dziecko pustynnej prowincji czy mój ulubiony: genialna broń zagłady, w którą można wlecieć i wysadzić jedno miejsce, żeby cała zrobiła BUM! Ale nie nastawiałam się na nic innego, więc to mi nie przeszkadzało, w odróżnieniu od Kuby, który był trochę rozczarowany tymi powtórzeniami. (Za to byłam rozczarowana twarzą czarnego charakteru - póki maska nie jest zdjęta, ludzka wyobraźnia czyni tę twarz naprawdę przerażającą, a tak...).
PS. Daniel Craig grał jednego ze Szturmowców - tego, który zostawił drzwi otwarte i wyrzucił broń ;).
Podsumowując, nowe GW to rozrywka, przy której nie musimy wytężać umysłu, za to możemy się cieszyć przygodą, sympatycznymi bohaterami i super efektami specjalnymi. Fanów serii nie trzeba namawiać, więc polecam wszystkim nie-fanom, którzy jeszcze się wahają, czy wytrzymają w kinie te 2 godz.

A jak Wasze odczucia?

Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...