niedziela, 28 lutego 2016

"BROOKLYN" (2015) - nie chodzi o facetów


"Brooklyn" nie zachęcił mnie zwiastunami. Dziwne, bo lubię romansidła, ale tutaj jakoś mnie nie wzięło. Na szczęście podczas seansu okazało się, że wbrew zwiastunom wcale nie chodzi o wyborze między dwoma facetami!
BEZ SPOILERÓW (właściwie jest jeden, ale oznaczony :))

ELISZ
Z nieśmiałej, zamkniętej w sobie dziewczyny z biednego domu przekształca się w osobę, kto układa sobie samodzielnie życie na innym kontynencie i zdobywa więcej, niż marzyła. Fajnie oglądało się jej przemianę (łopatologicznie wyłożoną za pomocą scen podczas podróży statkiem, gdyby ktoś wcześniej nie zauważył).
Ta nowa Eilis staje przed wyborem: żyć w Ameryce, która ją odmieniła, ale którą wciąż trudno uznać za dom czy wrócić w rodzinne strony jako licząca się, niezależna kobieta?
Dobra rola Saoirse Ronan. 

CHŁOPAKI ELISZ
Toby: sympatyczny, pracowity, niezamożny, słabo wykształcony, szkolący się na hydraulika, Włoch.
Jim: wzór uprzejmości, mniej spontaniczny, odrobinę nieśmiały Irlandczyk z własnym domem (bardzo mi się podobał D. Gleeson w tej roli).

Plus: Dobry konflikt - zupełnie inni, obaj fajni, obaj zakochani, okazują to w skrajnie różny sposób, przedstawiają dwa różne światy, dwie trochę inne przyszłości.
Minusżaden z nich do końca nie pasował mi do Elisz. Przy Toby'm chwilami wyglądała jak jego matka. Dla Jima była już trochę "zbyt światowa". Niby wszystko ok, ale chociaż ze strony chłopaków było czuć wyraźnie słabość do Eilis, to jej chodziło nie tyle o nich, ale o ułożenie sobie życia po swojemu (dobrze dla całego filmu, gorzej dla romantycznego wątku). 
POSTACIE POBOCZNE
Wielki plus filmu. Wredna właścicielka sklepu, siostra Rose, a przede wszystkim współlokatorki Ellis - pojawiają się na moment, a wnoszą dużą kolorytu do filmu. 

BROOKLYN lat 50.
Wiem, że gdybym przeniosła się do lat 50. byłabym załamana choćby brakiem internetu czy tego, że pewnie nie mogłabym się wykształcić w swoim zawodzie, ale zawsze, gdy widzę te fryzury, ubrania, myślę sobie jak bohaterowie "O północy w Paryżu": chciałabym żyć właśnie wtedy! Klimat retro to jest to :). 
FINAŁ (SPOILERY)
Co myślicie o ostatecznym wyborze Eilis? Chyba wolałabym, żeby nie wzięła ślubu przed wyjazdem, bo jednak to ograniczyło jej wybór - trudno byłoby sobie ułożyć życie w rodzinnym mieście po czymś takim, gdyby wredna sklepowa wszystkim wybebziła prawdę. Ciekawe, który świat Eilis wybrałaby bez tej presji? (Jakoś trudno mi uwierzyć, że Amerykę, skoro nawet nie otwierała listów od Tony'ego). A tak powrót do domu stał się wizją tego, co mogła mieć, ale nie jest już dla niej dostępne, a Ameryka kuszącym miejscem, gdzie sąsiedzi nie wiedzą o tobie wszystkiego.
I wolałabym, żeby Eilis osobiście porozmawiała z Jimem, a nie zostawiła mu tylko liścik. Ale to już ze słabości do tej nostalgicznej wersji Gleesona :).
Nie jest to film, który musicie obejrzeć. Ale jeśli akurat macie ochotę na coś sympatycznego i ładnego, "Brooklyn" może być. (To taki przyjemny, babski film na niedzielne popołudnie, który możesz oglądać z mamą bez obaw, że w którymś momencie zrobi się niezręcznie).

A jak Wasze wrażenia? (Zauważcie, że powstrzymałam się od pytania: "dziewczyny, a kogo Wy byście wybrały??" - udaję, że blog trzyma jakiś poziom :D). 

Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...