wtorek, 2 grudnia 2014

„Gran Torino” (2008) – Clint w mistrzowskiej formie

Dlaczego?
Że Clint Eastwood jest super, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Ale opis filmu mnie nie zachęcał. Starszy człowiek z Azjatami w sąsiedztwie, też mi ciekawy temat. Znów okazało się, że się pomyliłam. Doceniony przez Japończyków, Włochów, Francuzów, którzy przyznali mu swoje najważniejsze nagrody filmowe (wstyd, że nie dostał żadnej z kluczowych nagród amerykańskich). Film, który udowadnia, że starość nie ma żadnej mocy nad wyczepistością Clinta!


O czym?
Walt Kowalski (Clint Eastwood) to wiekowy weteran wojenny, zgryźliwy człowiek o stalowych zasadach, którego z trudnością znoszą jego synowie i ich rodziny. Poznajemy Walta tuż po tym, jak stracił żonę, życiową towarzyszkę. Na domiar złego do sąsiedniego domu, gdzie mieszkał wcześniej porządny Amerykanin, wprowadza się rodzina z ludów Hmong. Medal za zabijanie Koreańczyków, rasistowskie poglądy i bliskość Azjatów to nienajlepsze połącznie. Zwłaszcza, że młody Wietnamczyk próbuje ukraść największy skarb Walta –zielone Gran Torino z 1972r.

Moja opinia.
Oczywiście temat trąci moralizatorstwem: stary rasista, który zaprzyjaźnia się z azjatycką rodziną z sąsiedztwa i przechodzi przemianę. A sam film bardzo poprawny politycznie. Główny bohater mimo polskich korzeni to stuprocentowy amerykański patriota z amerykańską flagą na werandzie i amerykańskim autem w garażu, który walczył w Korei za swoją ukochaną ojczyznę. Zabijanie Azjatów w Korei było okej, ale aktualnie rasizm to zła rzecz i dobry patriota to zrozumiał. 


Źródło.
Lecz chociaż film mówi, że inne narodowości fajni i trzeba je tolerować, jednocześnie widzimy Meksykanów, którzy bujają się na dzielni i wyzywają ludzi, Afroamerykanie pojawią się na moment i od razu atakują słownie przechodzącą dziewczynę, a  Wietnamczycy mają gang, który zastrasza okolicę (i znów to amerykański patriota musi zrobić z tym wszystkim porządek). (Trzeba jednak oddać  twórcom sprawiedliwość, że rodzina Walta, choć Amerykanie, jest odpychająca ze swoim materializmem i wygodnictwem). 

Ale co z tego? Niech będzie moralizatorsko, niech będzie poprawnie amerykańsko, wcale mi to nie przeszkadza!  Clint, mistrz westernu, nakręcił współczesny western, gdzie twardy gość walczy ze złem, chroni słabszych i przeciwstawia się bandzie złoczyńców!

Główny atut filmu to oczywiście Walt Kowalski. Świetnie napisana rola (aż trudno uwierzyć, że to scenopisarski debiut Nicka Shenka, którego drugie dzieło to tegoroczny „Sędzia”) + Clint Eastwood i dostajemy bohatera, który momentalnie przykuwa naszą uwagę. Jego obcesowe zachowanie i wypowiadane z pełną powagą  drwiące kwestie wprowadzają sporo humoru (zwłaszcza zabawne dialogi z wyluzowaną Sue), równoważącego bardziej przygnębiającą stronę historii (samotność, przemoc , starość). Walt wzbudza respekt , szanujemy go, kibicujemy mu i wściekamy się, gdy ktoś go nie docenia (głupia rodzino!).

Źródło.
Oprócz tego otrzymujemy rzut oka na kulturę ludu Hmong. Zobaczymy, jak podczas „parapetówy” kurze zostaje odcięty łeb, jakie rytuały odprawia się nad noworodkiem, dlaczego nie można pogłaskać dziecka po głowie, jak wygląda rodzinny szaman. Zresztą dzielnica, gdzie mieszka Walt to zlepek wielu kultur i interesujące tło dla historii.

Fabuła jest prosta, jednowątkowa, niezbyt skomplikowana i nie wymagająca od nas nadmiernego angażowania szarych komórek, ale za to mocno angażuje emocjonalnie i ciężko się od filmu oderwać. Oglądałam go już dwukrotnie i żeby napisać ten tekst, miałam go tylko przejrzeć, a skończyło się na tym, że obejrzałam cały po raz trzeci :). Dialogów słucha się z przyjemnością, mimika Clinta jak zawsze fantastyczna, a akcji i wzruszeń również nie brakuje. 

Uwielbiam ten film i wierzę, że większość z Was już go widziało i doceniło. A pozostałych namawiam gorąco, żeby nadrobili tę zaległość.

Nastrojowa piosenka z napisów końcowych: Gran Torino – ClintEastwood & Jamie Cullum




Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

2 komentarze:

  1. Twardziel Walt to zaden rasista a jedynie weteran wojenny ktory swoje przezyl i nie lubi nikogo o odemiennych pogladach bedac nim czarny, zolty czy bialy (w momecie odczytania testamentu jest to bardzo ewidetne) Uprzedzenie to bardzo praktyczne i logiczne rozwiazanie poprzez ktore potykamy sie nie parenascie a pare razy na tym samym kamieniu. Moral z tego taki ze nie wazne skad pochodzisz ale czy mamy te same lub podobne wartosci; lecz to tylko moja interpretacja. Film wart poswiecenia czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to najwyższy czas wziąć udział w wyzwaniu z Clintem Eastwoodem! :)

    http://ponapisach.blogspot.com/2014/08/ogladamy-filmy-clinta-eastwooda.html

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...