Źródło. Autor: Stuart McGhee. |
KUBA:
Stanisławowi Lemowi zarzucono kiedyś, że jego książki zawierają za dużo trudnych pojęć i twierdzeń z fizyki i techniki. Lem odpowiedział, że gdy dwóch profesorów fizyki gdyba sobie nad złożonym zagadnieniem, nie będą wzajemnie tłumaczyć podstaw, lecz użyją słownictwa i wiedzy odpowiedniej do poziomu rozmówcy. Żeby jeszcze bardziej "pastwić się" nad czytelnikiem Lem korzystał głownie z narracji w pierwszej osobie, gdzie to myśli głównego bohatera opowiadały historię. I tak, czytając np. "Eden" trzeba najpierw dowiedzieć się na jakiej zasadzie działa elektrownia atomowa, żeby zrozumieć, o czym gadają ludki naprawiające statek kosmiczny przez bardzo wieleeeeeeeee stron :-) Swoją drogą równie bezlitosny jest Andrzej Sapkowski w "Wiedźminie" i "Trylogii Husyckiej". Teraz mamy dobrze, bo zaraz wszystko wygooglamy, ale pomyślcie. co było przed erą internetów?
[R: Ja czytałam sagę przed erą internetów i używałam słownika, Hajkuś :-p].
Źródło |
Gdy opowiadamy sobie nawzajem filmy, używamy do takich sytuacji określenia: "Musimy odnaleźć naszego ojca, który zaginął miesiąc temu".
To było tak: zachęceni duża popularnością serialu "Supernatural", zobaczyliśmy kilka odcinków, ale serial nie przypadł nam do gustu. Może później się rozkręcił, nie wiem :-P. Na początku jednego z odcinków 1. sezonu bracia rozmawiają ze sobą i jeden mówi do drugiego: "Musimy odnaleźć naszego ojca, który zaginął miesiąc temu" (a byli już w trakcie tych poszukiwań, właśnie po to wspólnie podróżowali!). Był to tak tani chwyt scenarzysty, że odechciewało się oglądać odcinek do końca. Równie dobrze mogły pojawić się kosmiczne napisy z gwiezdnych wojen: "Gdzieś w odległej galaktyce... Nie wiemy jak profesjonalnie pokazać Ci, że upłynął miesiąc ani nie chce się nam przypominać inaczej o zaginionym ojcu, którego poszukują owi bracia, ale pamiętaj, że to główny wątek serialu.". To tak, jakby członkowie Drużyny Pierścienia co jakiś czas mówili do siebie: "Jesteśmy już coraz bliżej Góry Przeznaczenia, gdzie musimy dotrzeć, żeby zniszczyć pierścień Saurona, który Frodo niesie aż z Shire". Nie muszą tego mówić na głos, przecież to wiedzą.
Źródło |
Produkcja filmowa rządzi się wieloma bardziej lub mniej złożonymi zasadami. Jedna z prostych, ale skutecznych, to pokazywanie obrazem możliwie wszystkiego i eliminacja słów i tekstów do minimum. Druga to: "nie powtarzaj tego, co widz już zobaczył/usłyszał". Bez względu na to, kim jest widz, zasługuje na trochę szacunku, a nie próby scenarzysty oszukania go tandetą. Oczywiście czasem powtarzanie informacji jest istotnym, a nawet kluczowym elementem scenariusza, ale tutaj chodzi nam o sytuacje, gdzie jest zbędne. Używanie wprost słów "musimy odszukać zaginionego ojca" lub napisu "dwa miesiące później" jest komunikatem od twórców: "nie chciało nam się, nie mieliśmy pomysłu".
Dwa przykłady gdzie po mistrzowsku przekazano widzowi wiadomość to:
- Scena z ostatniego sezonu Synów Anarchii, w której Nero podczas rozmowy z Gemmą odbiera telefon od Jaxa. Bez spoilerów oczywiście :-) Dowiaduje się od Jaxa bardzo "tragicznej" informacji. W scenie tej nie pada ani jedno słowo od nikogo. Nero słucha i nie odzywa się. Widz nie słyszy, co mówi Jax, ale na podstawie wydarzeń z odcinka (i sezonu) sam opowiada sobie historię :-). [R: Dodam jednak, że w "Synach Anarchii" również zdarzały się powtórzenia, np. Jackie-Boy bardzo lubił przekazywać każdemu, kogo spotkał, jakieś nowiny, które już znaliśmy].
Źródło |
- Sceny wprowadzające do "Super 8". Obraz z fabryki, a później chłopiec na huśtawce. Nie powiem Wam jaki był przekaz, sami zobaczcie film :-). Bez słów, bez fruwających napisów (Żeby nie było, że nabijam się z Gwiezdnych Wojen: Luki, Vadery i latające w kosmosie litery to całkiem inny nurt filmowy, rządzący się nieco innymi prawami).
Źródło |
Co ciekawe, zbędne powtarzanie informacji nie jest tylko domeną seriali czy złych filmów. Spotykamy się z tym niestety dość często. Nawet ostatnio, oglądając "Bez przebaczenia" Clinta zauważyłam, że informacja o tym, kiedy zginęła żona Willa jest nam podawana 3 razy podczas samej ekspozycji!
Raz w napisach na początku (jak już wspomnieliśmy, to ogólnie tani chwyt). Niedługo później Will sam mówi, jak długo żona nie żyje. A za chwilę widzimy jej grób i znowu data.
W tych samych napisach na wstępie dowiadujemy się, że Will był złym typem, ale żona go odmieniła. Potem Will to samo mówi do dzieci: "Byłem wrednym s*****synem, ale wasza matka mnie odmieniła". A potem do Morgana Freemana: "Pamiętasz, Morgan, jakim byłem wrednym typem?" "Ale już nie jesteś". "Ale byłem mega wredny. Zastrzeliłem niewinnego człowieka i nawet nie pamiętam, taki byłem pijany." "Ale się zmieniłeś". "Tak, żona mnie odmieniła, to wszystko dzięki niej. Ale byłem naprawdę podły."
Źródło. |
Rozumiem zamysł tej sceny, ale i tak miałam wrażenie, że Morgan powtarza swoją kwestię, żeby Clint wreszcie przestał mówić ciągle o tym samym :-P. Zresztą widzieliśmy na własne oczy, że Will się zmienił, dlaczego musieliśmy ciągle dowiadywać się o tym jeszcze na własne uszy?
Na usprawiedliwienie - film trochę lat już ma, obecnie widz jest bardziej świadomy i wymagający, i współcześni twórcy muszą bardziej uważać na takie potknięcia.
Dobre filmy zwykle wymagają od widza skupienia, nie będą wątpić w naszą spostrzegawczość ani podawać nam rozwiązań na tacy. I bez względu na grupę docelową odbiorców, zaufają inteligencji widza ;-). Pokażą nam jak najwięcej obrazem, słowa uznając za ostateczność. (OMG, ale poważne zakończenie, jak w szkolnym wypracowaniu, sorki :D).
Okej, teraz jak zawsze - będzie nam bardzo miło, jeśli podacie nam typy filmowych oczywistości i powtórzeń, które zapadły Wam w pamięć. A może uważacie, że nie mamy racji i się czepiamy? - też piszcie.
Z TEJ SERII:
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz