Źródło |
NAUKOWIEC OD WSZYSTKIEGO (autor: Kuba)
Seriale science-fiction są idealnym siedliskiem dla wszechstronnych naukowców. "Muszę przekierować energię z reaktora, na żarówkę, ażeby tachiony wpadły do garnka i ugotowały zupę. To bardzo ryzykowne. Potem zoperuję tamtą nogę." i takie tam hard sf. Scenarzyści uwielbiają eksploatować tylko jednego bohatera, no bo kto by chciał widzieć zespół fizyków, prawda?! Tak było np. w "Battlestar Galactica" z doktorem Gaiusem Baltarem, który majstrował coś ze sztuczną inteligencją, a potem był specem od remontów kosmicznej floty (do tego był politykiem i filozofem).
Źródło |
Źródło |
Niestety w kolejnych sezonach zaimportowano z Dr Housa Roberta Seana Leonarda, który zagrał naukowca Rogera Kadara. Tutaj absolutnie nic nie usprawiedliwia scenarzysty, reżysera i kogokolwiek, kto widział, co się kręci! Opisując to w kilku słowach:
"Mam agorafobię i siedzę w kotłowni. Jestem fizykiem, palę przy okazji w piecu, żeby wszystkim było ciepło. Pomagam wysadzić w powietrze elektrownię atomową, ale tak, że nie ma potem promieniowania. Trochę się boję, bo musiałem wyjść z piwnicy. A teraz zrobię testy DNA tego kogoś. Aha, znam się też na hipnozie, żeby odtworzyć twoje wspomnienia. Spoko, jestem farmaceutą, weź Panadol. Z moją wiedzą budowlaną wyburzymy dynamitem tę ścianę. Z tego zdjęcia wynika, że ta kosmiczna maszyna, działa inaczej niż mówi ten kosmita. Zapomniałem, że mam agorafobię."Murarz, tynkarz, akrobata :)
Niestety boryka się z tym każdy serial, w którym mamy styczność z "technologią" i "nauką". Całą trudną wiedzę zamyka się pod czaszką jednego bohatera, dzięki czemu nie trzeba się męczyć z kreacją nowych postaci.
Źródło |
LEKARZ OD WSZYSTKIEGO (autor: Róża)
W serialach, głównie z gatunku science-fiction albo ogólnie w sytuacji, gdzie grupa ludzi jest zdana sama na siebie, często znajdzie się jakiś lekarz. Wiadomo - przyda się doktor pod ręką w sytuacji, gdy nie można udać się do szpitala, bo zajęli go kosmici albo zombie, albo nasz samolot rozbił się na bezludnej wyspie. I szczęśliwym trafem ten jeden lekarz potrafi zdiagnozować i wyleczyć każdą przypadłość. Rozumiem, że możliwości w ilości bohaterów są ograniczone, ale zastanawiam się, czy scenarzyści słyszeli kiedyś o czymś takim, jak specjalizacje lekarskie? (Bo jest ich kilkadziesiąt).
Rozumiem, że film nie odzwierciedla rzeczywistości, ale ma udawać rzeczywistość, a człowiek, który zoperuje oko, za chwilę brzuch, potem wyleczy chorego noworodka, by w kolejnym odcinku stworzyć z okolicznych roślin antidotum na jad skorpiona, to nie lekarz, tylko cudotwórca. Przynajmniej dla zachowania pozorów coś mogłoby mu od czasu do czasu nie wyjść, bo wyjaśnienie: "Wprawdzie jestem okulistą, ale widziałem kiedyś, jak operują brzuch, więc próbujemy!" nie bardzo do mnie przemawia. Ja też widziałam wielokrotnie jak operują brzuch i nie sądzę, żeby ktoś chciałby oddać mi swój pod skalpel :-p.
Znów przychodzi do głowy przykład z "The 100", gdzie główna bohaterka operuje kumpla, BO JEJ MAMA JEST LEKARZEM i Clarke patrzyła czasem, jak pracuje mama. Ale żeby nie było aż tak bez sensu, mama mówi jej przez radio, co ma robić, więc spoko, nie ma spiny :-p.
Dlatego apeluję, genialni lekarze z seriali, dziejących się w przyszłości, zabijcie kogoś od czasu do czasu albo chociaż porządnie okaleczcie swoją niewiedzą!
Źródło. |
Wiem, że nie szukacie na blogu pouczeń, ale i tak przypomnę, bo to b.ważna sprawa: należy uciskać klatkę do przyjazdu karetki albo póki sami nie opadniemy z sił, bo w życiu nie zdarzają się niestety te spektakularne filmowe zmartwychwstania.
O, przepraszam, widziałam jeden porządny film!: Obejrzyjcie koniecznie resuscytację w wykonaniu zombie - świetny film instruktażowy, który pokazano nam na zajęciach z medycyny ratunkowej :).
A jakie przykłady Wam przychodzą do głowy?
Z TEJ SERII:
Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
Umiliłaś mi niedzielny poranek :) lekarze w serialach i filmach mogą wpędzać w kompleksy - pamiętam do dziś scenę, gdy w 'Lostach' Shepard sam przeprowadzał na sobie apendektomię (on chociaż był chirurgiem), ale come on! No i w 'Housie' bawiło mnie szalenie to podejście z rodzaju 'Nie będziemy robić badania moczu, zróbmy biopsję mózgu!' :)
OdpowiedzUsuńPod względem medycznym nie denerwuje mnie 'Ostry dyżur' (albo mało błędów albo nie wyłapuję albo po prostu stare procedury), z niego nawet udało mi się czegoś nauczyć. No i wydaje się, że 'The Knick' ma solidne podstawy w historii medycyny.