czwartek, 25 grudnia 2014

Udane adaptacje filmowe: część 0: KOMIKS

Róża: "V jak vendetta" (2005)


Voila! Uwielbiam ten film! Oglądałam go mnóstwo razy, jestem zakochana w V, chociaż był świrem i specjalnie przez lata nie sprawdzałam, jaki aktor kryje się pod maską (wredny Kuba mi zaspoilerował, ale właściwie nie byłam rozczarowana). 



Źródło.
Politycy stosujący metody terrorystów, by utrzymać się na szczycie, godzina policyjna i szuje-strażnicy, którzy pilnują jej przestrzegania: poznajcie przyszłość Anglii w komiksie Alana Moore'a. 
Ale jest człowiek, który przeciwstawia się totalitarnemu systemowi, sam wydając się nie mniej groźnym szaleńcem. Człowiek skryty za maską Guya Fawkesa postanawia dokonać tego, co nie udało się jego idolowi - wysadzić angielski parlament.

Nie obchodzi mnie, z czego V się utrzymywał, jakim cudem udawało mu się w pojedynkę osiągnąć to, co osiągnął. Przecież nie chodzi tu o dosłowność, tylko o ideę, a maska kryjąca twarz bohatera sprawia, że nasza wyobraźnia może umieścić pod nią wszystko, wszelkie fantazje na temat rewolucji i w ogóle walki jednostki o wolność, którą każdy z nas może interpretować inaczej. Nie zamierzam pisać o wadach tego filmu i nie dam powiedzieć na niego złego słowa! Mój absolutny faworyt.


Róża: "Mroczny rycerz" (2008)


Tego filmu chyba nie trzeba nikomu przedstawiać? 


Nareszcie Batman, który mi się podobał. Świetna obsada: Chris Bale (chociaż tu trochę zbyt sztywny), Heath Ledger (rewelacyjna rola i nie obchodzi mnie, że wszyscy już o tym bębnili tysiąc razy, naprawdę należy mu się uznanie za kreację Jokera, którą skradł dla siebie cały film), Gary Oldman (udający poczciwego gliniarza), Michael Cane (nieodmiennie uruchamiający pragnienie posiadania wiernego sługi) itd. 



Źródło.
Film klimatyczny, zrobiony z rozmachem, ciekawy. I wreszcie pierwszorzędny antagonista dla naszego milionera w masce, odpowiednio szalony i inteligentny manipulant.

Róża: "Constantine" (2005)

Niestarzejący się wampir, czyli Keanu Reeves, w roli egzorcysty Johna Constantine'a. John próbuje rozwikłać sekret śmierci siostry bliźniaczki Rachel Weisz i okazji pokrzyżować plany Lucyfera w zapanowaniu nad naszym światem ;-p.

(Jak byłam mała, Keanu mi się bardzo podobał. A potem człowiek podrósł i zauważył, że ta przystojna twarz składa się głównie z drętwej miny. Dorosłe życie ;( ).


Źródło.
Nie jest to film tego poziomu, co powyższe, ale i tak go lubię. Po raz pierwszy widziałam tutaj Rachel Weisz na ekranie (wiem, jestem opóźniona, ale "Mumię" zobaczyłam dopiero niedawno). A Tilda Swinton z jej nietypową urodą nadaje się idealnie do roli pozbawionego płci anioła.
Film trochę straszny, trochę zakręcony i cytat, który zapadł mi mocno w pamięć, bo działa na wyobraźnię: "Jeśli ty ich widzisz, oni widzą ciebie".

Róża: "X-men: First Class" (2011)


Podobnie jak w przypadku Batmana: nareszcie X-men, który przypadł mi do gustu! Fassbender jest świetnym aktorem, zagra wszystko, od androida w "Prometeuszu" do seksoholika we "Wstydzie", a jego Magneto to największy atutu filmu. W ogóle obsada aktorska bardzo dobra i wreszcie sama historia interesująca i trochę głębsza, niż poprzednie Wolveriny. Lubię filmy o męskiej przyjaźni, a początki przyjaźni między dwoma największymi osobowościami świata X-menów, która potem przerodziła się w zajadłą rywalizację, musiały być ciekawe. (Druga część to już niestety rozczarowanie).



Róża: "Fullmetal Alchemist Brotherhood" (2009-2010)


Mój brat uwielbia japońskie anime, za to Kuba nigdy go nie ogląda (jedyny wyjątek to "Księżniczka Mononoke"). O ekranizacjach mangi można stworzyć milion artykułów, ale podam tylko jeden przykład, który jest moim faworytem. 

"Fullmetal Alchemist" toczy się w świecie przypominającym czasy przemysłowej rewolucji (retro i fantastyka jednocześnie <3), a bohaterami są dwaj bracia, Edward i Alphonse Elric, którzy parają się sztuką alchemii. Jako dzieci złamali tabu i próbowali ożywić człowieka, za co zapłacili straszliwą cenę. 
Historia zabawna i mroczna, pełna przygód i interesujących bohaterów pobocznych, z oryginalną i ciekawą główną linią fabularną. A na pierwszy plan wysuwa się ciągle, lecz nienachalnie braterska miłość.
(Pod koniec oglądania rozumiałam już nawet niektóre zwroty po japońsku :D).

Źródło.

------------
Róża: PS. Nie znoszę filmów o "Hulku"! Wszystkie są mega nudne i durne. Jedyny fajny Hulk to Mark Ruffalo w "Avengersach". Jest fajny również dlatego, że jest tylko jednym z wielu bohaterów - Hulk to nie postać, której można poświęcić cały film.


Kuba: "Strażnicy Galaktyki" (2014)


Jako że Różon zaklepał cztery pierwsze komiksy, to dorzucę dwie inne ekranizacje.
Strażnicy Galaktyki to film z jajem :) Główne atuty:
Po pierwsze postać Petera Jasona Quilla. Hollywood często używa w filmach akcji wyświechtanego bohatera-zawadiaki-wspaniałego-Amerykanina. Quill to modyfikacja, którą można określić: bohater-zawadiaka-farciarz-przygłup :)
Po drugie, filozofia zekranizowania tego uniwersum. "Nie ma takiego wątku, którego nie dałoby się z powodzeniem umieścić na dużym ekranie". Przykład? Szop destruktor jeżdżący na gadającym drzewie :)


Źródło

Kuba: "Watchmen" (2009)


Film ten oglądaliśmy z Różonem już dość dawno, ale pamiętam, że bardzo-bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Motyw superbohaterów osadzony w latach 80' nie specjalnie mnie przekonywał. Ale z minuty na minutę okazywało się, że to dobrze skonstruowana produkcja (Serio! Ten film o superbohaterach można śmiało postawić na półce z klasyką kina). 
Do dzisiaj w różnych filmach gdzie grają Patrick Wilson lub Jackie Earle Haley my mówimy po prostu Sowa i Rorschach.


Źródło
EDIT!: "300" (2006)

Zaczynając pisać artykuł, myślałam o "300" i nie wiem, co mnie opętało, że pominęłam ten film! (Mówię przed chwilą Kubie, że zapomnieliśmy o "300", a on: "Coooo?!"). A przecież bitwa o Termopile była moim ulubionym tematem na lekcjach historii (to jest wyczesana opowieść: trzystu przeciw wszystkim!), a u Kuby choć telefony się zmieniają, ma na każdy zgrany techno remix "This is Sparta" :-p.

Przypomniał o filmie Leelujah w swoim komentarzu, więc mam nadzieję, że nie obrazi się, jeśli go zacytuję:
300 - totalnie epicki, wściekły, komputerowy i testosteronowy film, doskonale uwspółcześniający tamten mit-historię. Nie ruszać kolejnej części, smutna porażka konwencji.


This! Is! Sparta!
A jakie są Wasze typy?


Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

Z TEJ SERII:
część 1: KLASYKA
część 2: FANTASY
część 3: GANGSTERKA
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...