poniedziałek, 27 października 2014

DODATEK - Skąd tytuł "Mechaniczna Pomarańcza", czyli Anthony Burgess i jego dzieło.

org1DODATEK – Kilka słów o literackim pierwowzorze "Mechanicznej pomarańczy" Kubricka.
„Byłem ja, to znaczy Alex, i trzech moich kumpli, to znaczy Pete, Georgie i Jołop, a Jołop to znaczy po nastojaszczy Jołop, i siedzieliśmy w Barze Krowa zastanawiając się, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym, a wieczór był chujnia mrok ziąb zima sukin kot choć suchy.
(…) Na spirtne nie mieli pozwolenia, ale jeszcze nie wyszedł ukaz, że nielzia robić tych nowych sztuczek, co je dodawali do regularnego mleczka, więc mogłeś sobie w nim kazać na przykład welocet albo syntemesk, albo drenkrom, albo jeszcze jeden czy drugi taki maraset, że miałeś od niego rozkoszne, ujutne piętnaście minut sam na sam podziwiając Pana Boga i Wsiech Jego Aniołów i Świętych w lewym bucie i do tego błyski wybuchy na cały mózg, no po prostu horror szoł!” (Anthony Burgess w przekładzie Roberta Stillera).
Film zachęcił mnie do kupienia książki (wersja kieszonkowa b. tania, polecam) i już na początku spotkało mnie zaskoczenie. Wystarczy, że przeczytacie powyższe, rozpoczynające powieść zdania, żeby zobaczyć, o co mi chodzi. W jakim języku to jest napisane? O czym Alex w ogóle mówi? Co to za konstrukcja zdań? Im dalej, tym bardziej byłam zachwycona. Czytelnik zostaje całkowicie wciągnięty przez ten slang młodzieżowego gangu, zaczyna myśleć w języku Alexa i zrozumienie czegokolwiek nie sprawia mu później żadnych problemów. Jestem pełna podziwu dla tłumacza. Ale oprócz unikalnego języka powieści, mamy jeszcze jej treść. I myślę, że Kubrick wspaniale oddał klimat powieści. Oczywiście dodał wiele od siebie, jak charakterystyczne „I’m singing in the rain” w wykonaniu Alexa. To jeden z niewielu przypadków, gdy ekranizacja dorównuje świetnemu pierwowzorowi. Czytałam tę książkę z wielką przyjemnością i jeśli spodoba/spodobał Wam się film, szczerze ją polecam, nie będziecie zawiedzeni!
Ważne! – zakończenie książki różni się od zakończenia filmowego! Byłam naprawdę zdziwiona, gdy okazało się, że Kubrick całkowicie pominął ostatnie kilka stron książki – wydaje się, że to niewiele, ale ten końcowy fragment zmienia wymowę całej historii. Alex książkowy nie jest tym samym Alexem, którego opuszczamy wraz z zakończeniem filmu, idzie krok dalej. Obiecałam, że będzie bez spoilerów, więc zachęcam, żebyście sięgnęli po książkę i sami odkryli, o co chodzi. Książka super, film też super, a że każde kończy się inaczej, co sprawia, że dostajemy właściwie dwie świetne historie.
I na koniec dla zainteresowanych:
Skąd się wzięła w tytule MECHANICZNA POMARAŃCZA?
W filmie nie znajdziecie odpowiedzi na to pytanie, ale odpowiada na nie książka. I jeśli ktoś, tak jak ja, zastanawiał się, skąd taki tytuł, zamieszczam fragment, który Wam sprawę wyjaśni. 
Pamiętacie scenę, gdy gang atakuje pisarza i jego żonę w ich domu? Wtedy właśnie Alex natyka się na „Mechaniczną pomarańczę”.
„- To jest książka - powiadam. - Piszesz tę książkę. - Tu zmieniłem głos na taki więcej niekulturny. - Bo ja zawsze miałem szaconek dla tych, co to piszom książki. - Spojrzałem na pierwszą stronę i tam był tytuł: MECHANICZNA POMARAŃCZA. Więc powiedziałem: - Co za głupi tytuł. Kto w ogóle słyszał o mechanicznej pomarańczy? - I przeczytałem kusoczek takim bardzo uniesionym głosem jak na kazaniu: - Próba narzucenia człowiekowi, istocie, która też rośnie i zdolna jest do słodyczy, aby się w końcowym okrążeniu rozpływał soczyście u brodatych warg Boga, próba narzucenia, powiadam, praw i warunków odpowiednich dla mechanicznego stworu, przeciw temu wznoszę miecz mego pióra...”
W kontekście dalszych losów Alexa łatwo zrozumieć, dlaczego cała historia otrzymała właśnie taki tytuł.



Jeśli podobał Ci się artykuł i chcesz być na bieżąco z PatrzJakiFilm, zachęcam do polubienia mojej strony na FACEBOOKU :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...