środa, 29 października 2014

"The Hollow Crown" (2012) - miniserial BBC

Źródło.
Ekranizacja dramatów Williama Szekspira: 
"Ryszard II", "Henry IV" (część I i II) oraz "Henry V".

„Mord wszystkich końcem, bo w kręgu korony (hollow crown), która otacza skroń króla znikomą, Śmierć ma swój dworzec." (na podst.przekładu J.Paszkowskiego)

Dlaczego?
Podziwiam Szekspira. Czytałam jedynie kilka jego dzieł (inne obejrzałam) i nie jestem jakąś wielką znawczynią, raczej zwyczajną fanką. Język szekspirowskich dramatów jest piękny, a tutaj również pięknie przeniesiono historie na ekran. To nie tak znane sztuki, jak „Hamlet” czy „Makbet” i może niekoniecznie chciałoby nam się sięgać po opowieści o kilku dawnych angielskich królach. Ale zobaczyć je w wykonaniu takich aktorów, jak Tom Hiddleston, Jeremy Irons czy Ben Whishaw, to przyjemność :).

Źródło.
O czym?
Można oglądać te historie osobno, więc krótko o każdej z nich.
"Ryszard II"
Przed obliczem Ryszarda II (Ben Wishaw) zjawia się dwóch zwaśnionych rycerzy, w tym uwielbiany przez prostych Anglików Henry Bolinbroke (Rory Kinnear). Król, wzbudzając powszechne zdziwienie, skazuje obu szlachciców na wygnanie, a potem bezprawnie zagarnia cały majątek Bolinbroka. W dodatku doprowadza królestwo na skraj bankructwa. Czy w tej sytuacji powacający do ojczyzny Bolinbroke nie wydaje się lepszym kandydatem na tron? Ale czy król, który zdobędzie koronę w ten sposób, będzie mógł czuć się bezpieczny?
"Henry IV"
Co spędza władcy (Jeremy Irons) sen z powiek? Walki z buntownikami, zbyt pewna siebie szlachta, niezadowolenie ludu? A jeśli dochodzi do tego fakt, że jego dziedzic (Tom Hiddleston) włóczy się z pijakami i rozpustnikami, spędza dnie i noce w karczmach? Jak poddani mają szanować króla, który nie może dojść do ładu z własnym synem? Co gorsza, młody rycerz Persy odnosi w tym czasie zwycięstwa na bitewnych polach i zdobywa coraz liczniejszych sojuszników.
Źródło.
"Henry V"
Duchowieństwo i szlachta, chcąc odwrócić wzrok króla od swoich interesów wewnątrz kraju, namawiają go, by upomniał się o tron Francji. Arogancka wiadomość od Delfina umacnia postanowienie Henryka, by rozpocząć wojnę o francuską koronę.

Ciekawostka: 
Z przemówienia króla przed bitwą pod Azincourt w dramacie "Henryk V" pochodzi tytuł znanego serialu o tematyce wojennej "Kompania braci".

Moja opinia?
„Ryszard II” to estetyczna ekranizacja, przypominająca chwilami malarskie dzieło, która mimo rozległych plenerów zachowuje kameralny klimat teatru. Surowy krajobraz Anglii, staranne, barwne kostiumy, gra aktorska na wysokim poziomie – trudno oderwać od tego wszystkiego wzrok.
„Henry IV” to z kolei obraz, stworzony z większym rozmachem, pełen śmiechu, kłótni, zamieszania, scen bitewnych.
"Henremu V" brakuje artyzmu "Ryszarda", lekkości "Henryka IV" i Jeremy'ego Ironsa, ale to wciąż dobra opowieść, skoncentrowana na wojnie, więc bitwach, niewygodach, wątpliwościach żołnierzy i urażonej dumie władców.

Wiem, że nie każdy zniesie wiele godzin recytowania dramatu słowo w słowo i nikogo nie namawiam, by zmuszał się do obejrzenia „The Hollow Crown”. Ale uwierzcie, nawet długie monologi w wykonaniu tych aktorów nie nudzą. Jak to się dzieje, że dobrzy aktorzy potrafią tak wspaniale grać samym głosem? Ben Wishaw (za którym nieszczególnie przepadam, ale nie można odmówić mu talentu) świetnie kreuje postać Ryszarda. Pogardzamy nim wtedy, gdy trzeba i współczujemy mu wtedy, gdy trzeba. Po pierwszej część Avengersów nie rozumiałam zachwytu nad Tomem Hiddlestonem (Loki rozczarował mnie jako antagonista, nie dorastał do pięt mitologicznemu pierwowzorowi), ale po „The Hollow Crown” jestem pod wrażeniem aktora. Tom Hiddleston jako niesforny królewicz jest sympatyczny, zabawny (świetnie parodiuje Jeremy’ego Ironsa) i trudno darzyć go szacunkiem, więc doskonale oddaje postać młodego Henry’ego. Potem - bez spoilerów - jest dokładnie taki, jaki powinien być potem ;-p. Jeremy Irons udowodnił już nieraz, że odnajduje się bez trudu w rolach osób dzierżących władzę. A rozmowy ojciec-syn tych dwóch są poruszające i pełne emocji.

Źródło.
I oczywiście treść – nie byle jaka, nie nieważna i wbrew pozorom nie o losach władców Anglii, ale jak zawsze u Szekspira – o ludzkich emocjach, skłonnościach, słabościach i pragnieniach. Jeśli Henry zdobywa koronę nie dzięki sukcesji, ale poprzez bunt, wydzierając ją prawowitemu władcy, otwiera drogę wszystkim kolejnym buntownikom. Może z nimi walczyć, lecz potępianie ich byłoby hipokryzją. I czy może uważać za przyjaciół ludzi, którzy pomogli mu się wybić, skoro mieli za nic prawa panującego wcześniej króla?
Niektórym wydaje się, że skoro bohaterowie „mówią wierszem”, skoro napisano to tak dawno, przesłanie jest nieaktualne i to tylko przestarzała opowieść o cząstce historii obcego kraju. Nie u Szekspira. Przesłanie jest uniwersalne. Szacunek nie należy się z urzędu i w każdym momencie można stracić miłość ludzi, jeśli się o nią nie dba. Jeśli ktoś pomógł ci zyskać na krzywdzie człowieka, z którym był wcześniej blisko, zastanów się, czy możesz mu ufać i czy sam jesteś bezpieczny. Czy jeśli ktoś nieustannie odciąga cię od twoich obowiązków do świata rozrywki, rzeczywiście dba o twoje dobro? Czy będziesz mógł na niego liczyć również w poważnych sprawach?

Serdecznie polecam!

Plusy:
- Reżyseria.
- Obsada (prócz kuzyna Omerla z wiecznie rozdziawionymi ustami).
- Kostiumy.
- Ryszard II: Piękne widoki (zwłaszcza nadmorskie), piękne wnętrza, piękne ujęcia. Anglia naprawdę wygląda tutaj jak wytęskniony kraj i łatwiej dzięki temu poczuć krzywdę wygnańców.
- Henry IV: Oberże i ich goście bez koloryzowania, wszystko bure i brzydkie jak należy. Ciekawe pojedynki podczas bitwy. Dużo zabawnych scen, dużo akcji.
- Niektóre rzeczy nie są do końca jasne, gdy czyta się dramat, dzięki obrazowi i mimice aktorów łatwiej zrozumieć sens niektórych wypowiedzi (zwłaszcza kłótnie są świetnie odegrane).
- Zachowano języki i dialekty poszczególnych postaci (francuska królewna mówi po francusku, Fluellen ma silny walijski akcent).
- Dostępne w internecie napisy, przygotowane przez Lenę, zawierają kilka zabawnych wstawek od autorki.
Źródło.
Minusy:
- Wiem, że to sprawka Szekspira i jego czasów, a nie twórców ekranizacji, ale dlaczego kobiety mają tak mało znaczące role i są jedynie dodatkiem do swych szlachetnych mężów? :-p
- Nie jestem specem od historii, ale obecność ciemnoskórych rycerzy/kapłanów na angielskim dworze wygląda dziwnie…
- Chwilami jednak się dłuży, jak scena nauki angielskiego przez francuską królewnę.
- Zdarza się, że bohaterowie powtarzają/wyjaśniają coś, co już zobaczyliśmy, ale to też kwestia literackiego oryginału, nie fimu.
- Liczby zabitych po bitwie pod Azincourt przenoszą nas nagle do gatunku fantasy... W ogóle "Henry V", mimo świetnej roli Hiddlestona, to moim zdaniem najgorsza z części, za dużo tu angielskiej przewspaniałości.

Dla kogo?
Dla fanów szekspirowskich ekranizacji.
Dla wszystkich, którzy uważają, że warto byłoby Szekspira znać, ale niekoniecznie chce im się go czytać.
Dla fanów filmów historycznych i kostiumowych. (A jeśli cenią wyłącznie wartką akcję i nie zniosą nadmiaru dialogu, proponuję próbę z „The Hollow Crown” zacząć od „Henryka IV”).


Jeśli podobał Ci się artykuł i chcesz być na bieżąco z PatrzJakiFilm, zachęcam do polubienia mojej strony na FACEBOOKU :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...