piątek, 21 listopada 2014

„Charlie Bartlett” (2007)


Mam taką jedną fantazję. O tym, jak wychodzę na scenę, a te wszystkie dzieciak na widowni skandują moje imię, jakbym był gwiazdą rocka. Podchodzę do mikrofonu i mówię (...):
Źródło.
„Wspaniale was widzieć! Jestem Charlie Bartlett. Chcę, żebyście wynieśli stąd dzisiaj jedną rzecz. Że ogranicza nas tylko niebo!”
Dlaczego?
Lubię zabawne, ale nie głupawe filmy o młodzieży i nie tylko dla młodzieży. A „Charlie Bartlett”, który jest jednym z nich, to sympatyczne połączenie dramatu obyczajowego i komedii.

O czym?
Charlie (Anton Yelchin, możecie go kojarzyć z nowego „Star Treka”) to sympatyczny, nietypowy nastolatek. Pochodzi z bogatej rodziny, zawsze nosi marynarkę i krawat, do szkoły dojeżdża limuzyną, gra jazz na pianinie i pilnuje swoją miłą, lecz dziecinną matkę, żeby nie zapominała o lekach psychotropowych. Prócz tego ma ten sam problem, co wszyscy w jego wieku – chce być popularny i lubiany. Żeby to osiągnąć, używa nietuzinkowych metod, jak założenie drukarni do fałszowania prawa jazdy. Zostaje z tego powodu wydalony z prywatnej szkoły i musi przenieść się do publicznej, gdzie jego ubiór i uprzejme maniery wywołują tylko drwiny (+ spłuczkę w toalecie + podbite
Źródło.
oko).
Ale Charlie ma nowy plan: zamierza udzielać uczniom życiowych porad w męskiej ubikacji i załatwiać im leki na receptę od rodzinnego psychiatry.  
Zobaczymy też Roberta Downey Jr. Jako sfrustrowanego dyrektora, nadużywającego alkoholu i Kat Dennings jako jego zbuntowaną córkę.


Moja opinia.
Lubię ten film za niegasnący optymizm głównego bohatera. Charlie jest oryginałem i nie przypomina typowych bohaterów amerykańskich filmów młodzieżowych. Nie próbuje się zmieniać, by dopasować się do szkolnej społeczności, przeciwnie, chce wymyślić coś, żeby zauważono go i doceniono takim, jaki jest. Jednocześnie nie potępia nikogo, próbuje zrozumieć ludzi, którzy go otaczają. Pokazuje, że każdy ma w sobie coś atrakcyjnego, musi mieć tylko pomysł, żeby zaprezentować to innym. A pomysłów Charliemu nie brakuje (jeden z moich ulubionych to sprzedawanie nagrań z pobić uczniów pod nazwą „Najlepsze walki po szkole”, by wypromować pobitych, w tym siebie). Charlie to chłopak, który nie odnalazł jeszcze całkiem sposobu na siebie, ale niestrudzenie go szuka i podziwiam go za to, bo ile osób ma na to odwagę?

Źródło.
Szkoła z filmu to zwyczajne, swojskie liceum, a nie te twory z jasno określonymi granicami między grupami wyglądających i zachowujących się identycznie ludzi. Uczniowie to mieszanina najprzeróżniejszych typów, ale bez skrajności. Nauczyciele nie zawsze sobie radzą, młodych wkurza założenie monitoringu, kółko aktorskie przygotowuje spektakl – powszednie sprawy, w które możemy uwierzyć i które tworzą realistyczny, nieprzesadzony obraz (jako przeciwwaga dla rodzinnego domu Charliego – specyficznego miejsca, ukazanego w ładnych, estetycznych i symetrycznych ujęciach). Przy tym film zawiera sporo humoru przypominającego mi odrobinę dzieła Wesa Andersona. Zobaczymy też oczywiście pierwszą miłość, problemy z dyrekcją, kłopoty rodzinne, groźne skutki samowolnego zażywania leków. 

Rola Roberta Downey Jr poprawna, ale za bardzo przyzwyczaiłam się do Tony'ego Starka, żeby przekonywał mnie Downey Jr nie mogący sobie poradzić z licealistami. Kat Dennings to Max z "2 Broke Girls" 10 lat wcześniej - pozytywna dziewczyna, używająca mocnej szminki i luźno traktująca wszelkie zasady.
Źródło.
Finał nie zaskakuje, scenariusz nie wgłębia się mocno w motywację młodzieży, ale to nie dramat psychologiczny, raczej film na wolną chwilę albo jako neutralny wybór do obejrzenia w gronie znajomych. Mnie „Charlie Bartlett” poprawia humor, mam nadzieję, że u Was też się sprawdzi :).

Dla kogo?
Dla młodzieży.
Dla młodych duchem.
Na luźny wieczór ze znajomymi.


Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...