niedziela, 14 grudnia 2014

"Północ w ogrodzie dobra i zła" (1997) - zapowiadało się dobrze

To miejsce jest świetne. Jak „Przeminęło z wiatrem” po meskalinie. Wyprowadzają na pieprzonej smyczy wyimaginowane psy, rozumiesz? Są uzbrojeni po zęby i pijani. Nowy Jork to nuda.
Źródło.
Dlaczego?
To pierwszy film, który obejrzałam specjalnie z powodu akcji ponapisach.blogspot.comnadrabiamy filmy w reżyserii Clinta z okazji jego zbliżających się 85. urodzin (maj 2015).

O czym?
John Kelso (John Cusack), pisarz z NY, przylatuje do miasta Savannah na Południu USA, gdzie ma opisać dla gazety „Town&Country” świąteczne przyjęcie tutejszego bogacza i kolekcjonera antyków, Jima Williamsa (Kevin Spacey z wąsem). Kiedy podczas imprezy zostaje zabita "najlepsza dupa w mieście", John postanawia dowiedzieć się, co naprawdę wydarzyło się w domu Williamsa w Boże Narodzenie i napisać o tym książkę. A im dłużej przebywa w Savannah, tym bardziej jest zafascynowany niezwykłymi mieszkańcami.  

Moja opinia.
Film od pierwszych chwil ma w sobie coś intrygującego i niepokojącego. 
Wróżbitka-voodoo z parku śmieje się dziwnie na widok samolotu, którym przylatuje John. 
W barze siedzi mężczyzna, którego otaczają przyczepione na nitkach muchy, a on sam zawsze ma przy sobie buteleczkę z trucizną. 
Starzec wyprowadza na smyczy niewidzialnego psa. 
Nieustanne anegdoty o historii miasta dają wrażenie, że trafiliśmy razem z Johnem do miejsca, gdzie przeszłość ma wielką moc nad teraźniejszością. Zresztą film rozpoczyna się zbliżeniem na cmentarną tablicę. I te Południowe Stany! Bardzo lubię ich filmowy klimat: rozłożyste drzewa, domy z werandami, voodoo, jazz (którego tu akurat zabrakło).


Źródło.
Użyte tutaj dialogi-metafory to też bardzo fajny trik scenopisarski. Rozmowa o obrazach jest tak naprawdę przestrogą ("Wolę nie wiedzieć wszystkiego."). Rozmowa o kwiatach to rozmowa o wzajemnych oczekiwaniach kobiety i mężczyzny ("Petunie są ładne, nie oznaczają niczego konkretnego, przyjemnie pachną, a po trzech dniach po prostu je wyrzucasz. Tego szukasz?").

Potem nagle z ciekawie zapowiadającej się opowieści robi się dramat sądowy. I to nie szczególnie wysokich lotów, bez zaskoczeń. A kiedy w fabułę zostały wmieszane siły nadprzyrodzone, poczułam się trochę oszukana. Pewnie twórcy chcieli nadać filmowi nieziemski klimat, coś w stylu "Adwokata diabła", ale mnie to nie przekonało, a tylko podważyło sensowność historii. 


Źródło.
Kilka postaci odznaczało się na tle innych - Joe Odom, lady Chablis. Ale ani John Cusack, ani Kevin Spacey nie popisali się jak na swoje umiejętności. Mimika Cusacka mnie tu irytowała, często wyglądał na obrażonego, a jego miny w sądzie były far far away od poker face. Śmiechu voodoo-staruszki pod koniec filmu też miałam serdecznie dość. (Myślę: już koniec filmu. A tu nie, jeszcze jej śmiech! I śmiech. I śmiech).

"Północ w ogrodzie dobra i zła" niestety nie spełniła moich oczekiwań. Do obejrzenia, ale bez szału.


Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

Inne filmy w reżyserii Clinta:
Gran Torino (2008)
Nadrabiamy filmy Clinta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...