środa, 17 lutego 2016

"MAKBET" (2015) - mordercze ambicje tana Glamis

Jestem fanką Szekspira, jestem fanką Fassbendera.
Film klimatyczny, surowy, super gra aktorska. Ale to Szekspir, a nie "Gra o tron", więc jeśli ktoś spodziewa się fajerwerków, to nie tutaj. To nie film przygodowy ani (poza kilkoma scenami) efektowne widowisko, tylko ponury obraz upadku wielkiego człowieka. 

Niżej przeczytacie, co mi się w filmie podobało bardziej, a co mniej.
SPOILERY (o ile można zaspoilerować fabułę "Makbeta" :)).

FAJNE:
  1. Genialna pierwsza scena! Ten, kto wymyślił, żeby zacząć od pogrzebu dziecka, zrobił dobrą robotę. Jak pokazać w krótkiej scenie, że dwoje ludzi łączy silna, mroczna, przytłaczająca więź? Właśnie tak - dzielona strata, wspólny koszmar.
  2. Plenery, piękne zdjęcia. Cudne, surowe krajobrazy. Najlepiej zobaczyć na dużym ekranie.
  3. Surowy styl, oszczędna ścieżka dźwiękowa, monologi, dzięki czemu czuć klimat teatru mimo tych szerokich kadrów.
  4. Ładne kostiumy i scenografia.
  5. Fassbender - do diaska, jak on gra! Mogłabym godzinami patrzeć na jego udręczoną, szaloną twarz.
  6. Finałowa scena - nie spodziewałam się, że "Makbetowi" można podarować zakończenie w pewnym stopniu otwarte. Piękny pomysł, to naprzemiennemu ukazaniu dwóch osieroconych synów, króla i przyszłego króla - historia i problemy nie kończą się ze śmiercią Makbeta. 
MNIEJ FAJNE:
  1. Lady Makbet. Marion Cotillard to dobra aktorka, początkowe sceny bardzo obiecujące. Ale potem widzimy kobietę, którą przerażają kolejne decyzje króla, próbuje coś zrobić, ale nie ma wystarczającej odwagi. W filmie wygląda to tak, jakby był ofiarą, jakby nie mogła znieść tego, kim stał się Makbet. A jeśli dobrze pamiętam pierwowzór literacki, Lady Makbet zniszczyło wspomnienie tego, co sama zrobiła. W tragedii nie mogła znieść własnych czynów, straciła zainteresowanie mężem i wszystkim, co się wokół niej dzieje, aż w końcu zabiła się, nie oglądając się za bardzo na Makbeta. Pewnie się czepiam, jak wszyscy wielbiciele książek, ale nie podobało mi się to dość ważne odejście od pierwowzoru, jakbym widziała zupełnie inną kobietę. 
  2. Sean Harris jako Makduff. Nic nie poradzę, cały czas widzę człowieka od brudnej roboty z "Rodziny Borgiów" i nie potrafię mu kibicować jako "temu dobremu" :-p.
  3. Efekt slow motion podczas scen bitewnych też mi nie przypadł do gustu, kojarzyły mi się ze stylem "300" (za to te drobne przeskoki czasowe fajne).

Polecam i czekam na Wasze wrażenia.

Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...