czwartek, 18 grudnia 2014

10 rzeczy, które oglądaliśmy nałogowo jako dzieciaki.

Dzisiaj parę słów o ważnej części naszego dzieciństwa, czyli o tym, co wtedy oglądaliśmy. Ten tekst jest baaardzo daleki od nawet pseudo-profesjonalnej recenzji, to raczej zbiór wspomnień, więc jeśli spodziewacie się konkretów, możecie być rozczarowani.

(Na zdjęciu Misiek i ja, groźni od dziecka ;-p, pilnujemy naszej dzielni).



Typy mojego brata i moje:

Dragon Ball... 

...i Dragon Ball Z, Dragon Ball GT i co się dało :D. Chyba nic nie wywoływało we mnie za młodu takich emocji, jak przygody Goku. Te tysiąc przemian, które śledziliśmy wtedy z zapartym tchem, znając doskonale ich przebieg i nazwy! I świetni czarni bohaterowie, oczywiście przekształcający się z biegiem czasu w przyjaciół - Piccolo czy Vegeta. Rodzice nie bardzo byli zadowoleni, że każdego popołudnia oglądamy serial, gdzie cały czas ludzie (i inne stwory) się naparzają, ale mydliło im oczy, że to animacja (animowane wg nich = odpowiednie dla dzieci).
Potem z bratem kupowaliśmy mangę "Dragon Ball" i do dziś mamy całą kolekcję (komiks jest zresztą świetny, bez serialowych dłużyzn, ciągle akcja :)), którą postawię sobie kiedyś w mojej bibliotece.

Kuba nie oglądał "Dragon Balla" i dlatego uważam, że ma zmarnowane dzieciństwo ;-p.

Źródło.
[I znana powszechnie ciekawostka z polskiego tłumaczenia:
kiedy Vegeta wściekał się na Goku, wołał na niego "Kakarotto!", co nasz tłumacz interpretował jako "Pajacu!". Tak naprawdę Vegeta wcale nie obrażał Goku, bo Kakarotto to oryginalne imię Goku, jakie dostał przy narodzinach na planecie Sayan. Oczywiście polscy tłumacze, znani z ulepszania tytułów filmów, również tu pokazali swój kunszt, zmieniając z jakiegoś powodu imię w obelgę. (Wiem, że totalnie Was to nie obchodziło, ale teraz już wiecie :D).]

Power Rangers



Go, go, Power Rangers! Wspominałam o serialu przy okazji Kitowców, nie będę się powtarzać. Dodam tylko, że razem z innymi dzieciakami na naszym osiedlu przez całe wakacje, ale dosłownie całe, dzień w dzień, bawiliśmy się w Power Rangers. Wyglądało to tak, że biegaliśmy po starych fundamentach i biliśmy się z niewidzialnymi kitowcami, wołając do reszty, jak nam idzie i robiąc pozy podobne do tych na zdjęciu poniżej (pewnie wyglądaliśmy dość dziwnie dla dorosłych z domów dookoła ;-p). Dzisiaj trudno mi zrozumieć siłę dziecięcej wyobraźni i nie wiem, jak to możliwe, że bawiliśmy się w ten sposób przez kilka tygodni bez znudzenia. 

Przy okazji, było nas więcej, niż Power Rangersów, więc niektórzy byli podwójni :-p. Ja byłam Żółtą Wojowniczką (Tygrys Szablozębny!), a Misiek Niebieskim. Tata zrobił nam nawet z drewna miecz i sztylety. To były super wakacje!


Źródło.
Książę Egiptu.

O mojej ukochanej animacji wspominałam TUTAJ. Jedyna bajka, z której piosenki Misiek tolerował i śpiewał razem ze mną :).

Brygada RR.


Oczywiście to młodsza kategoria wiekowa, niż powyższe, ale jako dzieciaki mieliśmy nagrane z bratem na kasetę VHS parę odcinków Brygady RR i oglądaliśmy je ze sto razy. Do dziś zresztą używamy np. cytatu "5 minut przerwy na regenerację sił" :-p. (Przed chwilą Misiek poprawiał sprawdziany i właśnie to powiedział, idąc po kawę, dlatego mi się przypomniało :)).
Był taki odcinek, gdy Nimnul złapał wszystkie myszy z miasta i wsadził do tych kręcących się kółek, żeby wytwarzały dla niego energię i właśnie tak do nich mówił, jak miały przerwę (i tylko tyle czasu Chip i Dale mieli, żeby uratować tą swoją mysią laskę!). Znalazłam nawet zdjęcie z tego odcinka:


Źródło.
Potem na Pegasusie graliśmy z Miśkiem w grę "Chip i Dale". Ja byłam Chipem, bo zawsze byłam kujonem, a Chip był mózgiem w tej dwójce, natomiast mój brat, który w każdej grze w historii świata jest tysiąc razy lepszy ode mnie, był Dale'm i ratował mi tyłek w każdej walce.


Źródło.
Timon i Pumba

Rodzice kupili nam VHSy z przygodami Timona i Pumby i mogliśmy się nimi cieszyć o wiele wcześniej, niż zawitały do polskiej TV.
I tutaj też hasło, którego używamy do dziś: "stary zgniły pniak" (mam nadzieję, że Misiek nie uzna tego wpisu za zbyt obciachowy :D).
Był taki odcinek o Święcie Najlepsiejszego Kumpla. o którym Pumba pamiętał, a Timon zawsze zapominał. Pumba dał prezent Timonowi i czeka z nadzieją w oczach na swój prezent ("Co masz dla mnie? Co masz dla mnie?"). Timon rozgląda się gorączkowo, zauważa nieopodal pniak i mówi: "Stary zgniły pniak!". Na co Pumba odpowiada, że dostał go w zeszłym roku.
I kiedy zbliżały się nasze urodziny czy inne prezentowe Święta, "stary zgniły pniak" był odpowiedzią na pytanie o prezenty.


Źródło.
Slayers (Magiczny Wojownicy)

Tutaj Misiek już nie był moim wiernym towarzyszem. "Slayers" to moje ukochane anime z młodych lat. Leciało na RTL7, tym samym wspaniałym kanale, który uraczył nas "Dragon Ballem" i wieloma innymi niezapomnianymi animacjami. Mam nadzieję, że ktoś z Was również oglądał historię rudowłosej czarodziejki Liny Inverse, która miała niezaspokojony apetyt na pyszne jedzenie i skarby, jej mało inteligentnego, ale rycerskiego towarzysza Gourry'ego, maga Zelgadisa o kamiennej skórze i pacyfistycznej (i tym samym wnerwiającej, bo przecież wszędzie walka i potwory) księżniczce Amelii. Z całych sił próbowałam nie opuścić ani odcinka!


Źródło.

Typy Kuby:
Mój pozbawiony RTL7 (więc i dzieciństwa) mąż oglądał w tym czasie to:

Czarodziejka z Księżyca

Jak Kuba sam twierdzi, "Czarodziejka..." miała różnorodność scenariusza na podobnym poziomie, jak "Power Rangers", a kiedy nagle postanowili podnieść poprzeczkę i zagmatwać fabułę, Kuba nie mógł zrozumieć, o co chodzi :-p.


Źródło.
Ja widziałam niewiele odcinków, pamiętam tylko 2, obejrzane z doskoku:
W jednym był konkurs par na zasadzie, która para zakochanych najlepiej zna siebie nawzajem. Wygrały dwie lesbijki, co jakoś wtedy nie zwróciło uwagi cenzury, a dziś Puchatek nie może bawić się z Krzysiem, a Teletubiś nosić torebki.
W drugim była jakaś córka Czarodziejki, która przybyła z przyszłości (co było głupie, w odróżnieniu od tego, że w DB Trunk, syn Vegety, też przybył z przyszłości - ale zrobił to, żeby ostrzec pozostałych przed Komórczakiem, a nie żeby chodzić sobie do szkoły i bawić się z kotem!). I ta córka kochała się w kolesiu, który był jednocześnie młodym (gołym) facetem i jednorożcem, i wisiał uwięziony w jakiejś pajęczynie (?). Ten odcinek utwierdził mnie w przekonaniu, że nie pojmę tej fabuły bez znajomości wcześniejszych odcinków, więc nie próbowałam więcej.

MacGyver

Jakub Hajkuś był dzieckiem, które rozkręcało wszystkie zabawki, by na nowo je złożyć i zamiast zamku, budowało z klocków Lego ciągnik (!) i bawiło się w młócenie dywanu. "MacGyver" był więc serialem idealnym dla Kuby. Ale to dobrze, bo teraz cokolwiek się psuje, od mojego lapsa, przez radia i oświetlenie w domu, do prędkościomierzy w samochodzie, Kuba potrafi naprawić. MacGyver byłby z niego dumny.


Źródło.
Nieustraszony (Night Rider) 

David Hasselhoff + inteligentny samochód = to musiał być hit! 
Jakby tego było mało, po całych Stanach jeździł tir, w którego naczepie znajdowała się ich tajna baza. Coś jak babuszki szpanu: tir, w nim wóz, w nim David. Pytałam Kuby, kto kierował tirem, ale Kuba odpowiada: "Nie pamiętam, tir po prostu jeździł". W dodatku wóz Davida, niby Stevo Seagal, brał udział w licznych pogoniach, wybuchach, skokach z wysokości i oczywiście nie był po tym nawet zadrapany.

Źródło.
Chciałabym móc napisać, że właśnie to inteligentne auto natchnęło Hajkusia, żeby iść na studia z automatyki i robotyki, ale niestety po prostu to oglądał, więc nie będzie poruszającej historii o kształtujących się marzeniach chłopca ;-p.

Drużyna A

W "Drużynie A", jak i w wielu pozostałych pozycjach z tej listy, każdy odcinek był podobny. Tutaj drużyna jeździła po USA, pomagając potrzebującym, uciekając przed niesłusznym oskarżeniem i ogólnie czyniąc dobro.


Źródło.

Ostatnio Kuba popełnił podstawowy błąd - jako dorosły facet oglądnął odcinek serialu z dzieciństwa. Jego reakcja była oczywiście w stylu: "O Boże, co to jest?!". Też tak miałam, jak obejrzałam kiedyś odcinek "Dragon Balla" (Ile czasu potrzebują, żeby rzucić jedną kulę?!). 

Dlatego pamiętajcie, nie oglądajcie super rzeczy z dzieciństwa jako dorośli! (Oprócz "Księcia Egiptu", ale to już późniejsze dzieło, więc i technika lepsza). 

A jakie seriale i filmy kształtowały Wasze dzieciństwo?


Jeśli podobał Ci się wpis, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

4 komentarze:

  1. Ja nałogowo oglądałam "Pokemony":), "Czarodziejkę z księżyca" oraz oczywiście wszelkiego rodzaju Xeny, Herkulesy, Power Rangersy. A kiedy byłam baaardzo mała uwielbiałam bajki Disneya, te z Myszką Miki, gdzie była sama muzyka, zero gadania. Uwieeelbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Team Kuba, bo również byłem poza RTL'em ;D Z kolei wobec "Dragon Balla" miałem i mam hejt, mimo, że nigdy nie widziałem ani jednego odcinka. Nawet nie wiem dlaczego, ale pewnie powodu tego, że byłem fanbojem Pokemonów ;D

    Moim RTL'em było bajkowe pasmo na TVN (tak, oni mieli bajki!) między 13 a 15 w tygodniu, a w soboty rano. Tytuły dostępne w Wikipedii, więc ograniczę się do "Wodnikowego wzgórza". Raz, że jak na młody target, była to rzecz naprawdę ambitna z bogatym światem, z mitami i całą tą personifikacją. A drugi powód, że książkową wersję przeczytałem na I roku studiów i wciągała jeszcze mocniej. Miałem przy okazji faila z tego powodu. "O czym czytasz? - "O królikach" ;D Ciężko opowiedzieć o fabule tej książki, ale na pewno podsunę ją własnemu dzieciakowi kiedyś tam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też oglądaliśmy Pokemony :D. A jeśli chodzi o "Wodnikowe Wzgórze", pamiętam, że chyba oglądałam parę odcinków, ale mnie przerażała ta bajka - miało zdaje się dość mroczny klimat ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ukradnę Ci to w 2015 roku i też stworzę notkę o tym, co katowałam z bratem jako dzieciaki ;D
    Dwie rzeczy się nam powtórzą, ale nic więcej nie powiem ;D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...