wtorek, 9 grudnia 2014

St.Vincent (2014)

O czym?
Źródło.
Vincent (Bill Murray). Zgorzkniały, cyniczny facet z długami, słabością do wyścigów konnych, alkoholu i ciężarnej rosyjskiej prostytutki (Naomi Watts). Mieszka w brudnym domu, je byle co, zaśmieca otoczenie, kradnie jabłka ze straganów, więc raczej nikt nie nazwałby go wzorem do naśladowania dla dziecka.

Oliver. Mały chudzielec, samotnie wychowywany przez matkę, który wprowadził się do sąsiedztwa Vincenta. Jak to nowy, jest wyśmiewany w szkole i nie ma kolegów.

Oliver potrzebuje opiekunki, a Vincent kasy – i jak się z pewnością domyślacie, to będzie początek nietypowej przyjaźni.

Piosenka z filmu: Somebody To Love - Jefferson Airplane (w ogóle super ścieżka dźwiękowa)

Moja opinia.
Polski tytuł („Mów mi Vincent”) jak zwykle beznadziejny, bo angielski oddaje sens i przekorę filmu: bo czy nasz bohater przypomina choć trochę świętego? „Mów mi Vincent” - serio? :(

Temat przyjaźni nieprzyjemnego starca i niepozornego chłopca nie jest w kinie nowością. Ten blog ma niewiele ponad miesiąc, a wspominaliśmy już o „Odlocie” czy „Gran Torino”. Ale warto zobaczyć i "St.Vincent". Bill Murray stworzył tu rewelacyjną kreację. Jak on to robi, że wcale się nie uśmiecha, ma prawie cały czas tę samą, zdegustowaną światem minę, a tyle potrafi nią przekazać? Trudno lubić Vincenta z jego dupkowatym zachowaniem, ale właściwie trudno całkiem go nie lubić, chociaż miałam chwilę zwątpienia, gdy (MAŁY SPOILER) w banku zawiódł zaufanie Olivera i potem do końca filmu nie pozbyłam się resztek żalu do niego. W każdym razie, atrakcyjna dla widza postać.

Oliver jak na tego typu bohatera jest niepozbawiony wigoru, nie żadna płaksa czy oderwany od rzeczywistości małoletni poeta, tylko chłopaczek z jajem. Idealizuje Vincenta, ale co w tym dziwnego, skoro spędza z nim większość czasu?

Źródło.
Oczywiście najlepsze są ich wspólne występy. Np. podczas sceny, która musiała się zdarzyć, czyli ratowania Olivera przed dzieciakami ze szkoły, Vincent nie patyczkuje się i zapowiada małolatom: „Mamy umowę, małe gówniarze. Cokolwiek zrobicie temu tutaj, zrobię waszym matkom”. Vincent uczy zresztą Olivera wielu potrzebnych umiejętności: jak łamać przeciwnikowi nos czy jak obstawiać na wyścigach konnych, więc możecie się domyślić, że ani nam, ani Oliverowi nie grozi nuda, gdy Vincent odgrywa rolę niańki.

Naomi Watts jako Daka też dobrze się spisała. Bezpośrednia i trochę ordynarna „pani nocy” z brzuchem ciążowym, opiętym kusymi ciuchami, wnosi dużo energii w każdą scenę ze swoim udziałem.

Źródło.
Humor? Jest sporo. Wzruszenia? Trochę jest. Dramat? Jest. Zręczne gorzko-komediowe połączenie, a klimat zbliżony do „Nietykalnych” (2011). Nie ukrywajmy, to film familijny, niezbyt skomplikowany, nie spotka nas tu wiele zaskoczeń, a obraz „świętego” Vincenta jest budowany za pomocą mało oryginalnych wątków. Ale to wciąż przyjemny film, bo obraz szczerej przyjaźni w tym pełnym nieżyczliwości i obojętności świecie zawsze napawa optymizmem.

Ładna scena w slow-motion, gdy Vincent i Oliver tańczą przy szafie grającej w barze :).

Polecam wszystkim, którzy chcą poprawić sobie nastrój!


Jeśli podobał Ci się wpis, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

4 komentarze:

  1. O właśnie, czekałam aż ktoś to zrecenzuje :). Bardzo mi się spodobał zwiastun, jest zabawny i przyjemny z lekkimi elementami dramatu. Dokładnie to coś czego potrzebuję. Ostatni film z Murray'em jaki widziałam to Grand Budapest Hotel i chętnie znowu coś z nim zobaczę. Wyjątkowo go lubię, nie denerwowała mnie jego rola jeszcze w żadnym filmie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś nie lubiłam Billa Murraya, ale teraz nie potrafię zrozumieć, dlaczego :). We wszystkich filmach Wesa Andersona świetny, a "Grand Budapest Hotel" to w ogóle wyjątkowe dzieło.

      Usuń
    2. Grand Budapest Hotel to chyba mój ulubiony film w tego mijającego roku :). Billa Murraya pokochałam w Dniu Świstaka (oglądam ten film przynajmniej raz w roku :P) i tak zostało. Ale z Billem od Wesa Andersona widziałam tylko jeszcze Kochanów z Księżyca. Jest coś jeszcze?

      Usuń
    3. W "Rushmore" gra przyjaciela nastoletniego głównego bohatera i obaj są zakochani w tej samej kobiecie, warte zobaczenia :).
      Jest jeszcze "Pociąg do Darjeeling", ale to dopiero zamierzam obejrzeć, więc nie wiem jeszcze, czy Bill miał tam dużą rolę.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...