O czym?
Źródło. |
Vincent (Bill Murray). Zgorzkniały, cyniczny facet z
długami, słabością do wyścigów konnych, alkoholu i ciężarnej rosyjskiej
prostytutki (Naomi Watts). Mieszka w brudnym domu, je byle co, zaśmieca
otoczenie, kradnie jabłka ze straganów, więc raczej nikt nie nazwałby go wzorem
do naśladowania dla dziecka.
Oliver. Mały chudzielec, samotnie wychowywany przez
matkę, który wprowadził się do sąsiedztwa Vincenta. Jak to nowy, jest
wyśmiewany w szkole i nie ma kolegów.
Oliver potrzebuje opiekunki, a Vincent kasy – i jak
się z pewnością domyślacie, to będzie początek nietypowej przyjaźni.
Moja opinia.
Polski tytuł („Mów mi Vincent”) jak zwykle beznadziejny,
bo angielski oddaje sens i przekorę filmu: bo czy nasz bohater przypomina choć
trochę świętego? „Mów mi Vincent” - serio? :(
Temat przyjaźni nieprzyjemnego starca i niepozornego chłopca
nie jest w kinie nowością. Ten blog ma niewiele ponad miesiąc, a wspominaliśmy
już o „Odlocie” czy „Gran Torino”. Ale warto zobaczyć i "St.Vincent".
Bill Murray stworzył tu rewelacyjną kreację. Jak on to robi, że wcale się nie
uśmiecha, ma prawie cały czas tę samą, zdegustowaną światem minę, a tyle
potrafi nią przekazać? Trudno lubić Vincenta z jego dupkowatym zachowaniem, ale
właściwie trudno całkiem go nie lubić, chociaż miałam chwilę zwątpienia, gdy (MAŁY SPOILER) w banku zawiódł zaufanie Olivera i potem do końca filmu nie pozbyłam
się resztek żalu do niego. W każdym razie, atrakcyjna dla widza postać.
Oliver jak na tego typu bohatera jest niepozbawiony
wigoru, nie żadna płaksa czy oderwany od rzeczywistości małoletni poeta, tylko chłopaczek
z jajem. Idealizuje Vincenta, ale co w tym dziwnego, skoro spędza z
nim większość czasu?
Źródło. |
Oczywiście najlepsze są ich wspólne występy. Np. podczas
sceny, która musiała się zdarzyć, czyli ratowania Olivera przed dzieciakami ze
szkoły, Vincent nie patyczkuje się i zapowiada małolatom: „Mamy umowę, małe
gówniarze. Cokolwiek zrobicie temu tutaj, zrobię waszym matkom”. Vincent uczy zresztą Olivera wielu potrzebnych umiejętności: jak łamać przeciwnikowi nos czy jak
obstawiać na wyścigach konnych, więc możecie się domyślić, że ani nam, ani Oliverowi nie grozi nuda, gdy Vincent odgrywa rolę niańki.
Naomi Watts jako Daka też dobrze się spisała. Bezpośrednia i trochę ordynarna „pani nocy” z brzuchem ciążowym, opiętym kusymi
ciuchami, wnosi dużo energii w każdą scenę ze swoim udziałem.
Źródło. |
Humor? Jest sporo. Wzruszenia? Trochę jest. Dramat? Jest. Zręczne gorzko-komediowe połączenie, a klimat zbliżony do „Nietykalnych” (2011). Nie
ukrywajmy, to film familijny, niezbyt skomplikowany, nie spotka nas tu wiele
zaskoczeń, a obraz „świętego” Vincenta jest budowany za pomocą mało oryginalnych wątków.
Ale to wciąż przyjemny film, bo obraz szczerej przyjaźni
w tym pełnym nieżyczliwości i obojętności świecie zawsze napawa optymizmem.
Ładna scena w slow-motion, gdy Vincent i Oliver
tańczą przy szafie grającej w barze :).
Polecam wszystkim, którzy chcą poprawić sobie nastrój!
Jeśli podobał Ci się wpis, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).
O właśnie, czekałam aż ktoś to zrecenzuje :). Bardzo mi się spodobał zwiastun, jest zabawny i przyjemny z lekkimi elementami dramatu. Dokładnie to coś czego potrzebuję. Ostatni film z Murray'em jaki widziałam to Grand Budapest Hotel i chętnie znowu coś z nim zobaczę. Wyjątkowo go lubię, nie denerwowała mnie jego rola jeszcze w żadnym filmie :).
OdpowiedzUsuńJa kiedyś nie lubiłam Billa Murraya, ale teraz nie potrafię zrozumieć, dlaczego :). We wszystkich filmach Wesa Andersona świetny, a "Grand Budapest Hotel" to w ogóle wyjątkowe dzieło.
UsuńGrand Budapest Hotel to chyba mój ulubiony film w tego mijającego roku :). Billa Murraya pokochałam w Dniu Świstaka (oglądam ten film przynajmniej raz w roku :P) i tak zostało. Ale z Billem od Wesa Andersona widziałam tylko jeszcze Kochanów z Księżyca. Jest coś jeszcze?
UsuńW "Rushmore" gra przyjaciela nastoletniego głównego bohatera i obaj są zakochani w tej samej kobiecie, warte zobaczenia :).
UsuńJest jeszcze "Pociąg do Darjeeling", ale to dopiero zamierzam obejrzeć, więc nie wiem jeszcze, czy Bill miał tam dużą rolę.