wtorek, 7 kwietnia 2015

KOBIETY W SERIALACH #4: "SZEŚĆ STÓP POD ZIEMIĄ" - kobiety szukające szczęścia

[Kolejny artykuł z serii KOBIETY W SERIALACH.]

Wiem, ten tytuł jest trochę głupi - czy nie każdy szuka szczęścia? Mimo to, kiedy myślę, jak krótko opisać zbiorowo bohaterki "Six Feet Uder" (
jednego z najlepszych seriali, jakie powstały!), właśnie to najbardziej odpowiada moim odczuciom. Kobiety z tego serialu są dla mnie właśnie takie - poszukujące swojej drogi. Zmieniające się. Chwilami szczęśliwe, chwilami nieszczęśliwe. Prawdziwe. 

Przyjrzymy się kilku z nich. (Nie będę powtarzać: to super napisana postać, bo jaka w tym serialu nie jest?) 

UWAGA NA SPOILERY.

RUTH FISHER (FRANCES CONROY)
Ruth Fisher to typowa (jeśli można użyć tego słowa, mówiąc o rodzinie Fisherów) matka z ględzeniem, wybuchami złości, miłością do dzieci, niezrozumieniem dzieci, dążeniem do spotkań przy rodzinnym stole. Wygląda na swoje lata, chodzi w domowych ciuchach.
I dlatego jej erotyczne przygody zawsze były dla mnie lekkim szokiem. Matka przeżywająca seksualny rozkwit po śmierci ojca?! Stateczna kobieta w jej wieku romansująca z mężczyznami w jej wieku?! (I z jednym o wiele młodszym, ale to dopiero był dziwny związek!). Nie ma wiekowego limitu na bycie zakochanym, ale jakoś rzadko o tym pamiętam, widząc matkę, "kurę domową" (wiem, to niefajne określenie) pod sześćdziesiątkę. 

Podziwiam Ruth za to, że nie wstydzi się swoich pragnień. Nie pozwala się stłamsić ani konwenansom, ani dzieciom, ani niczemu innemu. Gdy ma ochotę na małżeństwo po krótkiej znajomości, robi to. Gdy ma ochotę przeznaczyć całe oszczędności na spłatę długu swojego kochanka, robi to. Z jednej strony od młodości zmuszona do opieki nad kimś (najpierw chora matka, potem trójka dzieci), z drugiej strony nie potrafi żyć inaczej (dlatego wypełnia lukę po usamodzielnionych dzieciach Nikolaiem ze złamaną nogą, zmieniając relację partnerską w matczyną). Bardzo lubię ich wspólne sceny z Betiną :).

Jeśli miałabym opisać Ruth w największym skrócie: kobieta, która za wszelką cenę nie chce być sama. (A zaraz po tym przychodzi mi na myśl: matka, którą masturbacji nauczył fryzjer).
Pedantyczna, opiekuńcza, chwilami depresyjna. Popełnia błędy, ale to jej nie powstrzymuje. Kobieta, która po śmierci męża po raz pierwszy zaznała prawdziwej swobody i odważnie z nią eksperymentuje. 


BRENDA CHENOWITH (RACHEL GRIFFITHS)
Poznajemy Brendę jako jednorazową seksualną przygodę Nate'a na lotnisku. Nie spodziewałam się wtedy, że właśnie widzę jedną z najważniejszych postaci, która będzie nam towarzyszyła dłużej, niż sam Nate. 
Bardzo długo nie mogłam się przekonać do "puszczalskiej" Brendy. Jak można traktować seks i związki tak lekko, zmieniać partnerów bez mrugnięcia okiem, zdradzać Nate'a z przypadkowymi małolatami, zdradzać muzyka z Nate'm, a po jego wybaczeniu zdradzać go znowu z Nate'm?! W mojej głowie cały czas przy Brendzie zapalała się też lampka: choroby weneryczne :-p. 

Ale przecież to nie tak, to nie pusta panienka, która nic nie wie o poważnych relacjach, ale kobieta z problemami, która panicznie się takich relacji boi. Wychowana przez ludzi, którzy notorycznie się zdradzali i nie kryli się z tym przed dziećmi i którzy traktowali ją po części jako naukowy eksperyment, uwikłana w intensywną relację ze swoim bratem, którym musi się opiekować, nigdy tak naprawdę nie poznała, czym jest "normalna" rodzina. Gdy tylko sprawa między nią i partnerem staje się zbyt poważna, Brenda ucieka w kolejny romans. Związek się rozpada, odpowiedzialność znika, Brenda nie musi się bać, że nie sprawdzi się w roli partnerki i matki.
(Co za ironia, że kiedy wreszcie Brenda poradziła sobie ze sobą i miała szansę na założenie rodziny z Nate'm, on z podobnych powodów uciekł do czułej, delikatnej Maggie.)  

Brenda to silna, niezależna, tylko pozornie pewna siebie kobieta. W gruncie rzeczy to osoba, której życie nie rozpieszczało i która mimo ogromnego emocjonalnego bagażu wciąż od nowa stara się nauczyć przestać być niewolnicą własnych słabości i uporządkować swoje życie.


MARGARET CHENOWITH (JOANNA CASSIDY)
Matka Brendy, psycholog. Kobieta, która z własnej córki jeszcze w dzieciństwie uczyniła postać publiczną i nie kryje się z tym, że z mężem żyje w otwartym związku (chociaż w praktyce napada na młodą kochankę męża i wciąga w tą scenę Brendę). Nie czarujmy się, kiepska z Margaret matka. W relacjach z dorosłą Brendą to Margaret zdaje się pełnić rolę dziecka. Pragnie romansu, miłości i akceptacji, szuka tego u młodszego od siebie Oliviera i chociaż początkowo sądziłam, że artyście zależy jedynie na jej pieniądzach, z czasem okazali się zwariowaną, ale przyjemną dla oka parą. Lubię Margaret, bo to kobieta, która swój smutek zwykle kryją za fasadą zaraźliwego śmiechu i wnosi do scen ze swoim udziałem wiele energii. 


LISA KIMMEL (LILI TAYLOR)
Poczciwa Lisa, współlokatorka i seksualna odskocznia Nate'a, zakochana w nim po uszy. 
Niechciana ciąża (już druga z Nate'm), małżeństwo z mężczyzną, który kocha inną kobietę, wspólne wychowywanie dziecka, co jako źródło licznych stresów wcale nie pomaga w zacieśnianiu więzów z partnerem, gdy brakuje miłości. Lisa znosiła wszystko cierpliwie, wytrwale próbowała pogodzić pracę (gdzie szefowa traktowała ją jak swoją własność) z opieką nad dzieckiem. Być może próbowała znaleźć szczęście w romansie ze szwagrem, ale to rozwiązanie nie przyniosło jej z pewnością wiele radości. Lisa to tragiczna postać, która nie doczekała się poprawy swojej sytuacji.

I najciekawsza śmierć w serialu pełnym śmierci. Zaginięcie Lisy - wow! Niespodziewane, szokujące, niewyjaśnione do końca. Ogromnie podobało mi się, że widzieliśmy, co dzieje się dalej: nie tylko etap poszukiwań, żałoby, ale też ten późniejszy, gdy czas płynie i wszyscy przyzwyczają się do nowej sytuacji, cierpią już tylko najbliżsi, aż w końcu nawet oni nauczą się żyć bez zmarłej osoby.


VANESSA DIAZ (JUSTINA MACHADO)
Vanessa i Federico tworzą parę od czasów szkolnych. Vanessa jest wierną żoną i rodzinną kobietą, matką trójki dzieci. To chyba najbardziej typowa żona wśród bohaterek serialu - dręczy Rico, że powinien lepiej dbać o swoje interesy i więcej zarabiać, jest często głosem rozsądku w ich małżeństwie, czasem przytłacza ją życiowa rola, a jej dom przypomina pobojowisko. Vanessa to równoprawny partner w tym małżeństwie, Rico liczy się z jej zdaniem, podejmuje wspólnie z nią ważne decyzje, żona jest bodźcem dla jego działań. 
Po śmierci matki przeżywa depresję, co doprowadza do kryzysu w małżeństwie. Z czasem wybacza mężowi romans i wspólnie dożywają sędziwych lat.
Vanessa i Rico podobają mi się jako para. Najlepiej obrazują zwyczajną małżeńską codziennością z jej cieniami i blaskami.  


SOPHIA (IDALIS DeLEON)
Tancerka erotyczna z imponującym silikonowym biustem, samotnie wychowująca córkę. Sophia nie ma skrupułów przed używaniem swojego uroku do naciągania mężczyzn. Ale nigdy jej nie winiłam: skoro mężczyźni są tak naiwni, by się na to zgadzać, niech ich naciąga. (Serio, Rico, pieniądze potrzebne na operację tocznia, który rozwinął się z implantów cycków?) 
Sophia to kobieta, która nie daje sobie w kaszę dmuchać, nie wstydzi się tego, co robi. Mało inteligentna czy subtelna, ale trzeba przyznać, że zaradna, zabawna i barwna postać.

Ciekawych bohaterek jest jeszcze wiele. Siostra Ruth, Betina, Maggie Sibey, przyjaciółki Clair: Anita i Edie. I ta ekstra babka, której nazwiska nie pamiętam i która chciała wykupić dom pogrzebowy Fisherów! Ale gdybym chciała skupić się na wszystkich, ten tekst trwałby w nieskończoność. Dlatego jeszcze jedna i kończę.


CLAIR FISHER (LAUREN AMBROSE)
Zostawiłam sobie Clair na koniec, bo to moja ulubiona bohaterka. I jedna z najciekawszych, najlepiej napisanych kobiet w serialowej historii! 
Dzięki Clair możemy obserwować cały proces dojrzewania. Podarowano nam realistyczny obraz zamiany dziewczynki w kobietę, dziecka w osobę dorosłą. 

W historii Clair mieści się wszystko, co trzeba wiedzieć o młodości. Zbuntowana nastolatka z kompleksami, która nie ma z kim porozmawiać, zapatrzona w starszego brata. Pierwsze doświadczenia seksualne, pierwsze upokorzenia, słabość do psychologa szkolnego, konflikty z matką. Poszukiwanie siebie, artystyczna dusza, zderzenie planów z rzeczywistością, gdy bliżej poznaje świat artystów. Związek z Gabrielem, który nie traktuje jej najlepiej, nadużywa narkotyków, a wreszcie wikła się w problemy z prawem. Związek z Russelem, który odkrywa swój homoseksualizm i z którym zachodzi w ciążę. Związek z Billym, artystą i osobą cierpiącą na zaburzenia psychiczne. Związek z Tedem, mocno stąpającym po ziemi prawnikiem, który pomaga jej otrząsnąć się po śmierci Nate'a. 
Wymarzona praca kontra konieczna praca. Marzenia kontra możliwości. 

I mnóstwo silnych, głębokich, prawdziwych uczuć. Bo taka właśnie jest Clair - jako jedyna z rodziny Fisherów uczuciowa, spontaniczna, intensywnie przeżywająca wszystko, co się jej przydarza. 

Jestem pewna, że pamiętacie doskonale finał serialu. Scenę, gdy Clair opuszcza rodzinny dom. Wspaniałe, poruszające, pozbawione słów zakończenie, które z wielką siłą wyryło się w mojej pamięci (najlepszy serialowy finał ever!).



A która bohaterka "Sześciu stóp pod ziemią" zapisała się najmocniej w Waszym sercu?


Przypominam, że cykl KOBIETY W SERIALACH to część Wyzwania na Dzień Kobiet Kina Domowego i Women in Cinema.

http://filmynakanapie.blogspot.com/2015/03/wyzwanie-na-dzien-kobiet.html

Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

3 komentarze:

  1. Przy "Sześć stół pod ziemią" mógłbym wywalić z siebie esej, którego puentą byłoby "więcej niż serial". Im dalej, tym bardziej wiem, że został ze mną na zawsze. Wszedł głęboko. Pięć sezonów, które pozwolą sobie zadać ważne pytania, skonfrontować się z nimi i dojść do wniosku, że życie to przede wszystkim miks uczuć i dopiero wtedy staje się ono głębsze.

    Bardzo osobisty serial, z osobistymi scenami, cytatami, odcinkami. Dużo przemyśleń. Przy zakończeniu uczucie, że opuszcza się kogoś znanego. Nie obejrzę drugi raz, bo chcę zostać z tamtymi uczuciami/przemyśleniam/wrażeniem.

    Dołączam się do wszystkich opisów i zwłaszcza opinii, że Claire to jedna z najlepiej napisanych kobiecych bohaterek w serialach. Jeśli ogląda się to samemu będąc na podobnym etapie (czyli ogólnie młodości), to czuje się to jeszcze bliżej. A na późniejszym etapie czeka pewnie utożsamianie się z Natem ;D

    Claire jest taka jak młodość - jest wręcz jej synonimem. Bezczelna, z mnóstwem popełnianych błędów, niegodząca się na status quo i przez to tak prawdziwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. A na marginesie:
    To jest też serial, którego "zabraniam" cioci ebi ;D Z powodu tego specyficznego stanu, jaki pojawia się u widzów w trakcie jego oglądania. Bardzo odległego od uczuć, których ciocia ebi szuka w serialach :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zabraniaj :). Ja też lubię pozytywne, ciepłe filmy, ale chociaż ten serial zostawia nas zdruzgotanych, wg mnie pozwala przeżyć katharsis i stać się trochę bardziej wrażliwym człowiekiem (wierzę, że niektóre filmy mają taką moc).

      Ja oglądałam całość będąc mężatką w ciąży, więc utożsamiałam się raczej z Brendą i Vanessą, etap Clair mam już za sobą, ale na tyle blisko, żeby wciąż mocno przeżywać wszystko razem z nią :). Ale chyba każdy znajdzie tu bohatera i wątki dla siebie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...