Opisy serialu sugerują telenowelę o bzdurnym scenariuszu
(dziewica, której przypadkowo zamiast cytologii wykonano inseminację?!) i nie
zabrałabym się nigdy za ten tytuł, gdyby nie pochwały na Serialowa.pl. Okazało się,
że to bardzo zabawna komedia, naśmiewająca się z własnej fabuły. Super rozrywka
:).
O czym?
Jak już pisałam wyżej, historia wydaje się głupia: młoda
Latynoska, tytułowa Jane, która planuje zachować dziewictwo do ślubu, zostaje
przypadkowo zapłodniona w gabinecie lekarskim. Ojcem dziecka jest Rafael
Solano, przystojny właściciel hotelu, w którym Jane pracuje, a lekarka popełniająca
błąd to siostra Rafaela. Od tej pory wszystko staje się wyłącznie bardziej
zagmatwane i absurdalne. Zdrady, kłamstwa, morderstwo, pokrewieństwo
najdziwniejszego typu, podstępni bracia, odnaleziony nagle ojciec, kiepskie telenowele,
które namiętnie oglądają Jane i jej babcia. A oprawiony w ramkę biały kwiat nad
łóżkiem Jane i groźne spojrzenie abueli regularnie przypominają bohaterce, że
raz straconego dziewictwa nie da się już odzyskać.
Moja opinia.
Pamiętacie „Palomę”, „Luz Marię”, „Zbuntowanego Anioła” i inne
tasiemce, którymi swego czasu raczyła nas telewizja? Nie mieści mi się to teraz
w głowie, ale oglądałam je namiętnie jako dzieciak. Choć miały wtedy ogromną
popularność, trudno nazwać je dobrą produkcją. Twórcy „Jane The Virgin” zamieniają
bezsensy tamtych scenariuszy w swój atut, kpiąc nieustannie z własnej historii
za pomocą napisów na stopklatkach (które np. wyjaśniają nam pokręcone korelacje
między bohaterami) oraz genialnych komentarzy narratora. (Kojarzycie film „Barry
Lyndon” Kubricka? Była tam zastosowana podobna metoda). Czasem widzimy także, co myśli bohater w danej
chwili:
Może wydaje Wam się, że kojarzycie fabułę „Jane the Virgin”?
I owszem, bo to wariacja na temat telenoweli „Juana la Virgen”, z której
czerpała również rodzima „Majka” (trudno sobie wyobrazić, że ktoś próbował tę
historię sprzedać na poważnie, ale cóż, stało się).
Wracając do naszej Jane, prócz przezabawnej formy przedstawiania
nam jej przypadków, atutem jest również sama bohaterka, która w niczym nie
przypomina naiwnych, mało rozgarniętych Palom czy chłopczyc w stylu bohaterki „Zbuntowanego
anioła”. Jane to miła, pracowita, uczynna dziewczyna z zasadami (to już kwestia
każdego z nas, czy podziela jej przekonania, ale nie można odmówić Jane silnego
charakteru), której nie brakuje poczucia humoru i która jest tak sympatyczną i
ciepłą osobą, że wcale nie dziwię się, że jej chłopak, choć oczywiście bez
entuzjazmu, zgadza się czekać do ślubu z wiadomą sprawą.
Pozostali bohaterowie też dobrze spełniają swoje zadania,
ale nie będę się wgłębiać w temat, bo ich opisy bez obecnej w serialu otoczki
żartu mogłyby przerazić. Dla przykładu spójrzcie tylko na jedną postać, Petrę.
Petra = żona Rafaela, kochanka jego najlepszego przyjaciela, była narzeczona
jego wroga, podejrzana o morderstwo, jej matka ma poparzoną twarz (+paskudny
makijaż) i jeździ na wózku inwalidzkim, a sama Petra (SPOILER) tak naprawdę ma na imię Natalia i ukrywa swoje powiązania
z podejrzanym typem z Czech. I to wszystko w czterech pierwszych odcinkach! A
teraz wyobraźcie sobie, jak wygląda w takim razie cały serial ;-p.
Plusy:
- Telenowela, będąca świetną parodią telenoweli.
- Świat w „Jane the Virgin” wydaje się takim przyjemnym
miejscem w pastelowych barwach.
- Gina Rodriguez jako Jane.
- Świetnie napisane, przerysowane postacie. (Np. abuela czy
Rogelio, gwiazda telenowel, który dla zachowania dyskrecji używa w hotelu
pseudonimu Antonio Banderas i ten jego uśmiech jak z reklamy do każdej
napotkanej kobiety).
- Szczerze wzruszające momenty (Jane i Michael podczas
przymierzania sukni ślubnej, wspólne wspomnienia Jane i Xiomary).
- Zabawne efekty specjalne (np. błyszcząca aura Rafaela, gdy
Jane „has feelings for him”).
Minusy:
- Irytuje powtarzający się zbyt często sielankowy motyw
muzyczny.
- Rafael chwilami drętwy, może jeszcze się rozkręci.
- Michael ma swoje momenty, ale nie mogę się do niego przekonać.
- Zastanawiam się, jak długo będziemy w stanie znieść taki
scenariusz tylko po to, by się z niego pośmiać.
Dla kogo?
Serdecznie polecam wszystkim, którzy szukają dobrej rozrywki
i znają konwencję telenowel! (Tak naprawdę, kto nie zna? „Moda na sukces” jest
emitowana w TV dłużej, niż trwa moje życie, a w osiedlowych sklepach spożywczych
panie w fartuchach wciąż posyłają mordercze spojrzenia, gdy klient przerywa im
oglądanie tego cudu w małym telewizorze na lodówce).
Okej, nie łudzę się, że jakiś facet zacznie to oglądać :-p.
Już sobie to wyobrażam: - Stary, idziesz na piwo? - Nie, oglądam „Jane the
Virgin”.
Mimo to polecam :).
Jeśli podobał Ci się artykuł i chcesz być na bieżąco z PatrzJakiFilm, zachęcam do polubienia mojej strony na FACEBOOKU :).
INNE SERIALE:
"Outlander (2014) - w pięknej, niebezpiecznej Szkocji
"The Affair" (2014) - dwie wersje jednego romansu
"Masters of sex" (2013)
"Manhattan" (2014)
"The Hollow Crown" (2012)
Jeśli podobał Ci się artykuł i chcesz być na bieżąco z PatrzJakiFilm, zachęcam do polubienia mojej strony na FACEBOOKU :).
INNE SERIALE:
"Outlander (2014) - w pięknej, niebezpiecznej Szkocji
"The Affair" (2014) - dwie wersje jednego romansu
"Masters of sex" (2013)
"Manhattan" (2014)
"The Hollow Crown" (2012)
ej, w Polsce też był taki ;D Julka albo Majka, tvnowski, nie oglądałam ani jednego odcinka;
OdpowiedzUsuńsprawdziłam, Majka, też adaptacja telenoweli, ale google rzecze, że to obyczajówka, no ale w sumie, co się dziwić, za oceanem mają Modern Family, my Ukrytą Prawdę...
PS. Znasz Modern Family? Jak nie, to koniecznie poznaj <3
Tak jest, "Majka" czerpała z tego samego pierwowzoru.
Usuń"Modern Family" znam tylko ze słyszenia (kolejna rzecz do narobienia, tylko skąd wziąć na to wszystko czas? :)).