poniedziałek, 17 listopada 2014

"Jane the Virgin" (2014) - świetna parodia telenoweli :D

Dlaczego?
Opisy serialu sugerują telenowelę o bzdurnym scenariuszu (dziewica, której przypadkowo zamiast cytologii wykonano inseminację?!) i nie zabrałabym się nigdy za ten tytuł, gdyby nie pochwały na Serialowa.pl. Okazało się, że to bardzo zabawna komedia, naśmiewająca się z własnej fabuły. Super rozrywka :).


O czym?
Jak już pisałam wyżej, historia wydaje się głupia: młoda Latynoska, tytułowa Jane, która planuje zachować dziewictwo do ślubu, zostaje przypadkowo zapłodniona w gabinecie lekarskim. Ojcem dziecka jest Rafael Solano, przystojny właściciel hotelu, w którym Jane pracuje, a lekarka popełniająca błąd to siostra Rafaela. Od tej pory wszystko staje się wyłącznie bardziej zagmatwane i absurdalne. Zdrady, kłamstwa, morderstwo, pokrewieństwo najdziwniejszego typu, podstępni bracia, odnaleziony nagle ojciec, kiepskie telenowele, które namiętnie oglądają Jane i jej babcia. A oprawiony w ramkę biały kwiat nad łóżkiem Jane i groźne spojrzenie abueli regularnie przypominają bohaterce, że raz straconego dziewictwa nie da się już odzyskać.  


Moja opinia.
Pamiętacie „Palomę”, „Luz Marię”, „Zbuntowanego Anioła” i inne tasiemce, którymi swego czasu raczyła nas telewizja? Nie mieści mi się to teraz w głowie, ale oglądałam je namiętnie jako dzieciak. Choć miały wtedy ogromną popularność, trudno nazwać je dobrą produkcją. Twórcy „Jane The Virgin” zamieniają bezsensy tamtych scenariuszy w swój atut, kpiąc nieustannie z własnej historii za pomocą napisów na stopklatkach (które np. wyjaśniają nam pokręcone korelacje między bohaterami) oraz genialnych komentarzy narratora. (Kojarzycie film „Barry Lyndon” Kubricka? Była tam zastosowana podobna metoda).  Czasem widzimy także, co myśli bohater w danej chwili:



Może wydaje Wam się, że kojarzycie fabułę „Jane the Virgin”? I owszem, bo to wariacja na temat telenoweli „Juana la Virgen”, z której czerpała również rodzima „Majka” (trudno sobie wyobrazić, że ktoś próbował tę historię sprzedać na poważnie, ale cóż, stało się).

Wracając do naszej Jane, prócz przezabawnej formy przedstawiania nam jej przypadków, atutem jest również sama bohaterka, która w niczym nie przypomina naiwnych, mało rozgarniętych Palom czy chłopczyc w stylu bohaterki „Zbuntowanego anioła”. Jane to miła, pracowita, uczynna dziewczyna z zasadami (to już kwestia każdego z nas, czy podziela jej przekonania, ale nie można odmówić Jane silnego charakteru), której nie brakuje poczucia humoru i która jest tak sympatyczną i ciepłą osobą, że wcale nie dziwię się, że jej chłopak, choć oczywiście bez entuzjazmu, zgadza się czekać do ślubu z wiadomą sprawą.

Pozostali bohaterowie też dobrze spełniają swoje zadania, ale nie będę się wgłębiać w temat, bo ich opisy bez obecnej w serialu otoczki żartu mogłyby przerazić. Dla przykładu spójrzcie tylko na jedną postać, Petrę. Petra = żona Rafaela, kochanka jego najlepszego przyjaciela, była narzeczona jego wroga, podejrzana o morderstwo, jej matka ma poparzoną twarz (+paskudny makijaż) i jeździ na wózku inwalidzkim, a sama Petra (SPOILER) tak naprawdę ma na imię Natalia i ukrywa swoje powiązania z podejrzanym typem z Czech. I to wszystko w czterech pierwszych odcinkach! A teraz wyobraźcie sobie, jak wygląda w takim razie cały serial ;-p.

Plusy:
- Telenowela, będąca świetną parodią telenoweli.
- Świat w „Jane the Virgin” wydaje się takim przyjemnym miejscem w pastelowych barwach.
- Gina Rodriguez jako Jane.
- Świetnie napisane, przerysowane postacie. (Np. abuela czy Rogelio, gwiazda telenowel, który dla zachowania dyskrecji używa w hotelu pseudonimu Antonio Banderas i ten jego uśmiech jak z reklamy do każdej napotkanej kobiety).
- Szczerze wzruszające momenty (Jane i Michael podczas przymierzania sukni ślubnej, wspólne wspomnienia Jane i Xiomary).
- Zabawne efekty specjalne (np. błyszcząca aura Rafaela, gdy Jane „has feelings for him”).

Minusy:
- Irytuje powtarzający się zbyt często sielankowy motyw muzyczny.
- Rafael chwilami drętwy, może jeszcze się rozkręci.
- Michael ma swoje momenty, ale nie mogę się do niego przekonać.
- Zastanawiam się, jak długo będziemy w stanie znieść taki scenariusz tylko po to, by się z niego pośmiać.

Dla kogo?
Serdecznie polecam wszystkim, którzy szukają dobrej rozrywki i znają konwencję telenowel! (Tak naprawdę, kto nie zna? „Moda na sukces” jest emitowana w TV dłużej, niż trwa moje życie, a w osiedlowych sklepach spożywczych panie w fartuchach wciąż posyłają mordercze spojrzenia, gdy klient przerywa im oglądanie tego cudu w małym telewizorze na lodówce).
Okej, nie łudzę się, że jakiś facet zacznie to oglądać :-p. Już sobie to wyobrażam: - Stary, idziesz na piwo? - Nie, oglądam „Jane the Virgin”.

Mimo to polecam :).


Jeśli podobał Ci się artykuł i chcesz być na bieżąco z PatrzJakiFilm, zachęcam do polubienia mojej strony na FACEBOOKU :).

INNE SERIALE:
"Outlander (2014) - w pięknej, niebezpiecznej Szkocji
"The Affair" (2014) - dwie wersje jednego romansu
"Masters of sex" (2013)
"Manhattan" (2014)
"The Hollow Crown" (2012)

2 komentarze:

  1. ej, w Polsce też był taki ;D Julka albo Majka, tvnowski, nie oglądałam ani jednego odcinka;

    sprawdziłam, Majka, też adaptacja telenoweli, ale google rzecze, że to obyczajówka, no ale w sumie, co się dziwić, za oceanem mają Modern Family, my Ukrytą Prawdę...

    PS. Znasz Modern Family? Jak nie, to koniecznie poznaj <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest, "Majka" czerpała z tego samego pierwowzoru.

      "Modern Family" znam tylko ze słyszenia (kolejna rzecz do narobienia, tylko skąd wziąć na to wszystko czas? :)).

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...