poniedziałek, 29 grudnia 2014

Udane adaptacje filmowe - część 1: KLASYKA

PLUS KSIĄŻEK:
W filmie mamy wszystko podane na tacy, książka wymaga od nas uruchomienia wyobraźni, a treść i nasze fantazje nawzajem na siebie wpływają. Dobra książka moim zdaniem zapewni nam dzięki temu silniejsze i bardziej intymne emocje, niż film.

PLUS FILMÓW:
Jest przyjemnym pójściem na łatwiznę, nie wymaga tyle czasu i wysiłku. Zresztą niektórych książek w ogóle nie mam ochoty czytać, ale filmy powstałe na ich podstawie są całkiem niezłe i stają się jedynym znośnym sposobem poznania danej historii.

W każdym razie zapraszam Was do nowego cyklu, może niezbyt odkrywczego, ale myślę, że ten temat jest wiecznie ciekawy - PARĘ SŁÓW O FILMACH, KTÓRE NIE POWSTAŁYBY, GDYBY KTOŚ WCZEŚNIEJ NIE NAPISAŁ KSIĄŻKI.

Dzisiaj część pierwsza: książki, które przeszły do klasyki (oczywiście to zestawienie nie wyczerpuje tematu, podawajcie więc Wasze propozycje!).


1. "Wesele" (Andrzej Wajda i St.Wyspiański) (1972)

Zacznijmy od rodzimego przykładu. Wajda dokładnie przeniósł na ekran dramat Wyspiańskiego (którym byliśmy dręczeni w liceum) i stworzył pełne metafor dzieło, cenione przez największych zagranicznych reżyserów. 
Wiążę się z nim zresztą zabawna anegdota: Lata po premierze Wajda spotkał w Paryżu reżysera Elię Kazana (m.in. "Tramwaj zwany pożądaniem" z Marlonem Brando), który zachwycony "Weselem" zapytał, kto pisał Wajdzie taki świetny scenariusz, bo też go chce ;).


Źródło.
Wajda mówi o literackim pierwowzorze: "Łączy on w sobie w jakiś niezwykły sposób opis prawdziwego wesela(...) z całą problematyką filozoficzną, historiozoficzną i wolnościową, bliską w tym czasie polskiemu społeczeństwu." "Wesele" to film pełen zamieszania, ale i zadumy, z elementami fantastyki i ścieżką dźwiękową, w której głosu Chochołowi użyczył Czesław Niemen (posłuchajcie np. "Pieśni Wernyhory").
Niezależnie od tego, czy film Wam się podoba czy okropnie Was nudzi, jest elementem polskiej kinematografii, który zdobył uznanie reszty świata.

2. "Potop" (Jerzy Hoffman i Henryk Sienkiewicz) (1986)

I jeszcze jeden przykład z naszego podwórka (zresztą stare polskie ekranizacje w ogóle są dobre). Nie licząc wystruganej z drewna Oleńki z jej jakże namiętnym "Jędruś, rąk twoich niegodnam całować!", "Potop" to bardzo dobry film. Jakie sceny batalistyczne! Jakie kreacje aktorskie! Komu nie imponuje porywczy i dzielny Kmicic?
A jeśli chodzi o streszczenie fabuły, moim ulubionym jest piosenka Kaczmarskiego "Pan Kmicic".


Źródło.
3. "Imię róży" (Jean-Jacques Annaud i Umberto Eco) (1986)

Nie czytałam książki i szczerze mówiąc mnie nie ciągnie. Za to film mogę oglądać wielokrotnie. Trzymająca w napięciu historia o grzesznych pragnieniach, które prowadzą do zbrodni. Świetny Sean Connery i klimatycznie oddane średniowieczne realia. Musicie zobaczyć ten wspaniale wykonany kryminał w XIV-wiecznym klasztorze.




4. "Nędznicy" (Bille August i Wiktor Hugo) (1998)

Nie przemawia do mnie śpiewający Russel Crowe, zresztą od ścieżki dźwiękowej "Nędzników" z 2012 wolę tę z teatru Roma. Za to "Nędznicy" z 1998r. z Liamem Neesonem i jeszcze lepszym Geoffreyem Rushem to moja ulubiona ekranizacja powieści. G.Rush jako Javert jest antagonistą idealnym, najbardziej niebezpiecznym, bo prawdziwie wierzącym w swoją ideę, a L.Neeson to Valjean, który porusza i któremu szczerze kibicujemy. Świetny film.


Źródło.
5. "Czas apokalipsy" (F.F.Copolla i Joseph Conrad, "Jądro ciemności") (1979)

"Jądro ciemności" to bardzo ciekawa książka. Czytamy tam o fascynującej zmianie, jaka zachodzi w człowieku pod wpływem władzy, o mrocznych żądzach, które dochodzą do głosu w cywilizowanym mężczyźnie, gdy nie podlega niczyjej kontroli. Film Francisa Forda Copolli jedynie czerpie z książki, przenosi bohaterów do czasów bardziej nam współczesnych, ale główne przesłanie zostaje nienaruszone. Reżyserski geniusz Copolli, rewelacyjna kreacja Marlona Brando i również bardzo dobra rola Martina Sheena stwarzają dla nas mroczny obraz, który trudno zapomnieć.



6. "Wielki Gatsby" (Baz Luhrmann i F.S.Fitzgerald)" (2013)

Niemal zapomniałam o widowisku, jakie mieliśmy okazję oglądać rok temu. Leo, znów bez nagrody Akademii, świetnie wykreował postać Gatbsy'ego, Carrey Mulligan była trudna do zniesienia, więc chyba dobrze się spisała, a Spiderman nawet mnie nie irytował. 
Sama historia nie wciągnęła mnie tak, jakbym chciała, ale to wciąż spektakularny, barwny obraz z fajnie dobraną nowoczesną ścieżką dźwiękową, a kostiumy są naprawdę piękne, Oscar jak najbardziej zasłużony. 


WILLIAM SZEKSPIR.
Teraz parę słów o Szekspirze, więc pewnie większość tego nie przeczyta ;-p (łącznie z moim mężem i bratem):
Ekranizacji Szekspirowskich jest bardzo wiele, począwszy od tych starych i najbardziej klasycznych Laurenca Oliviera, przez cenione wizje Kennetha Branagha, w których widać miłość do oryginału i talent do prezentowania dzieł w sposób przystępny dla szerszej publiczności, aż do wersji unowocześnionych, jak niedawne "Burza" Julie Taymor czy "Koriolan" Ralpha Fiennesa. Wspomnę jedynie o kilku, żeby nie zanudzić Was doszczętnie:

7. "Tytus Andronikus" (Julie Taymor i William Szekspir) (1999)

Jedyna poważna wersja Szekspira, przedstawiona z nowoczesnymi wstawkami, która przypadła mi do gustu. Anthony'ego Hopkinsa nie trzeba reklamować, a reszta obsady spisała się równie dobrze (Alan Cumming urodził się chyba do ról czarnych charakterów). Sam film jest mocny, niepokojący i dziwny. Podczas seansu miałam uczucie, jakby wrzucono mnie na chwilę do koszmarnego snu. Nie opuszcza nas uczucie, że zaraz stanie się coś złego. Oryginalna, warta uwagi adaptacja.



EDIT: "Cezar musi umrzeć" (2012) (P. i V. Taviani oraz W.Szekspir)

Zapomniałam o tym filmie! Również Szekspir przeniesiony do współczesności, a konkretnie do włoskiego więzienia, gdzie skazańcy przygotowują się do spektaklu Szekspirowskiego "Juliusza Cezara". Historia zamordowanego dyktatora wpływa na wzajemne relacje więźniów, którym spiski, intrygi i zdrady nie są obce. W filmie występują prawdziwi więźniowie, którzy w większości wciąż odsiadują swoje wyroki! Film godny uwagi. 


Źródło.
8. "Wiele hałasu o nic" (Kenneth Branagh i William Szekspir) (1993)

Film z czasów, gdy Kenneth i Emma Thompson byli małżeństwem. Tutaj grają zagorzałych przeciwników tego stanu cywilnego, których oczywiście przyjaciele próbują wyswatać.
Branagh posiada jakąś niezwykłą łatwość w przetwarzaniu dzieł Szekspira w coś bardzo przyjemnego i przystępnego dla widza. Tak jest i tutaj - humor, intrygi, mnóstwo dobrych aktorów, świetne kostiumy, zero nudy. Chcecie zobaczyć pierwszego kinowego Batmana w zupełnie innej roli? Dla Kennetha żadne wyzwanie nie jest problemem.
Jeśli nie jesteście wielkimi fanami Szekspira, ale macie ochotę dać szansę jego adaptacjom - polecam właśnie te Kennetha Branagha.



9. "The Hollow Crown" (Rupert Goold i William Szekspir) (2012)

O tym miniserialu na podstawie Szekspira pisałam TUTAJ. Piękne wykonanie i świetne aktorskie kreacje, nadal polecam. (W II sezonie wystąpi w jednej z głównych ról Benedict Cumberbatch).

10. "Poskromienie złośnicy" - film TV (David Richards i William Szekspir) (2005)

W finale tej sztuki Katarzyna dochodzi do wniosku, że jednak największe szczęście dla kobiety to być służącą swojego męża :-p. Dlatego wolę ekranizacje, które czerpią ze sztuki, ale trochę modyfikują jej przesłanie. 

W przytoczonej wersji w bohaterów wcielili się Shirley Jenderson (znana z "Trainspotting" czy roli Jęczącej Marty w serii o Harrym Potterze) oraz Rufus Sewell. To nowoczesna, odjechana i w specyficzny sposób romantyczna wersja. Shirley ma typową bitch-face, a Rufus jako transwestyta, pojawiający się na własnym ślubie w sukience i mocniejszym makijażu, niż jego panna młoda, to dopiero widowisko! Nie spodziewałam się tego, ale naprawdę przekonali mnie tutaj jako para.



Z tej samej sztuki zaczerpnięto podczas tworzenia sympatycznego romansu dla młodzieży "10 Things I Hate About You" ("Zakochana złośnica") z Julią Stiles i Heathem Ledgerem.

Okej, na pierwszy raz chyba tego wystarczy. Jak zawsze czekam na Wasze typy :).

EDIT 2: "BRACIA KARAMAZOW" (2012) (Fiodor Dostojewski i Petr Zelenka)

Czeski film, kręcony w krakowskiej Nowej Hucie. Widzimy grupę aktorów, przygotowujących się do spektaklu na podstawie wybitnego dzieła Dostojewskiego (które również serdecznie polecam!). Nie poznamy z tego filmu historii braci Karamazow, więc najlepiej znać książkę przed obejrzeniem filmu, bo to luźna interpretacja, która sięga tylko po to, co jest jej potrzebne, bez dodatkowych tłumaczeń. Dramat braci z utworu przeplata się z dramatem jednego z pracowników stalowni, którego dziecko miało wypadek. Niezwykle ciekawa wizja, wbrew pozorom mnóstwo emocji i fantastyczne, klimatyczne wykonanie.

Źródło.
Z TEJ SERII:

Udane adaptacje filmowe - część 2: FANTASY


Jeśli podobał Ci się artykuł, zachęcam do polubienia PatrzJakiFilm na FACEBOOKU, gdzie dzieje się jeszcze więcej ;).

4 komentarze:

  1. 'Lot nad kukułczym gniazdem' i ekranizacje powieści Jane Austen. Z Twojej listy sięgnę w pierwszej kolejności po 'Nędzników', bo książka wspaniała, a wersja musicalowa jakoś mało satysfakcjonująca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, o tych filmach też planowałam wspomnieć w innych częściach zestawienia :).

      Usuń
  2. Z filmami na podstawie książek to sporo problemów i ogólnie temat-rzeka. Mam tak, że jeśli obejrzę, to później już nie czytam (Gra o tron). Chociaż nie dotyczyło to "Lotu nad kukułczym gniazdem", który moim zdaniem udał się lepiej "na filmowo". Z kolei zasada nie obowiązuje, gdy przeczytam, bo potem zazwyczaj oglądam i się rozczarowuję (pierwsze "Igrzyska śmierci", ale naprawione drugą częścią, większość Potterów, ale naprawione czwórką, tak bardzo wyczekiwane "Życie Pi" i wzruszenie ramionami pod koniec).

    Z wymienionych w notce tytułów PRZEDE WSZYSTKIM "Czas Apokalipsy". Rzecz jasna, w wersji Extended. Widziałem ze 4 razy i na pewno ścisłe top mojego rankingu. To jest rzecz, dzięki której znam jedną jedyną piosenkę Rolling Stonesów, wykute dialogi na pamięć, bo wpisywałem je na Wikicytaty i co druga scena jako ta kultowa ;D Chwilami narkotyczny klimat, Wietnam na haju, bardzo działało to na mnie jako dzieciaka.

    "Potop" dzielony jest zazwyczaj na dwie części i oglądam tylko tę pierwszą. Jest totalnie klimatyczna, a ekipa Kmicica i w ogóle sekwencje do ich sieki są bezbłędne, dzikie, nieokiełznane, Litwa po prostu.

    "Wesele" znam tylko z jednej sceny i mocno odwróconego kontekstu. Otóż w krakowskim MOCAK'u (pokochałem za 1 razem!) pod sceny tańców weselnych podłożono muzykę Techno i przyśpieszono obraz. Wyszło pot, lasery, basy, delirium alkoholowe, no typowy gruby rave, znany mnie skądinąd.
    Co ciekawe, ciocia ebik kompletnie nie skumała idei MOCK'u i całej tej sztuki audiowizualnej ;D Bardzo uroczo wyglądała z tą miną wyrażającą dezaprobatę i komentarzami w stylu "przecież to 2 letnie dziecko namaluje"

    "Wielkiego Gatsby'ego" po zwiastunach się przestraszyłem. Całej tej rozbuchanej wizji, podczas gdy książka w moim czytaniu wydawała się cicha, wręcz intymna, wygrywana na tych wszystkich podskórnych uczuciach.

    W drugiej części rankingu na pewno powinien się znaleźć "Forrest Gump"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za wyczerpujące uzupełnienie tekstu :).

      "Lot nad kukułczym gniazdem" czytałam tak dawno, że w moich wspomnieniach książka zlała się z filmem w jedno. "Igrzyska śmierci" podobały się o wiele bardziej w wersji książkowej, ale to przez filmowego Peetę, który bardzo nie przypadł mi do gustu, o czym wspominałam kiedyś na blogu ebi. Z Harrego, najbardziej lubię "...i więzień Azkabanu" (Gary Oldman, Dacid Thewlis!). W MOCAKu nigdy nie byłam, ale techno-Wesele bym chętnie zobaczyła :D.

      A teraz moja spowiedź na temat "Forrest Gumpa" - nie mogę się przekonać do tego filmu. Wiem, że to świetny kawałek kina, oglądałam go 2 razy i zawsze z zaciekawieniem i zachwytem dla twórców za magiczną formę, ale mimo wszystko zawsze czuję się nie do końca usatysfakcjonowana seansem i nie podzielam entuzjazmu większości. Ale oczywiście w zestawieniu się znajdzie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...